Czasem na numer alarmowy zadzwoni ktoś pijany, prosząc o dowóz pizzy albo wzywający taksówkę. Tym razem było jednak inaczej. Głos w słuchawce z pełnym przekonaniem oświadczył, że jego 38-letni kolega umiera. Policjanci i ratownicy medyczni ruszyli pod wskazany adres w gminie Urszulin (pow. włodawski) na Lubelszczyźnie, by ratować ludzkie życie. Liczyła się każda chwila… Na miejscu przeżyli szok.
– Policjanci w mieszkaniu zastali kilka osób pod widocznym działaniem alkoholu. Okazało się, że „potrzebujący” był tak pijany, że zasnął. Natomiast załoga pogotowia ratunkowego oceniła, że mężczyzna nie potrzebuje żadnej pomocy lekarskiej – relacjonuje sierż. szt. Elwira Tadyniewicz z Komendy Powiatowej Policji we Włodawie.
Fatalne zgłoszenie wpłynęło do ratowników w nocy z soboty na niedzielę. W tym czasie pomocy policjantów i załogi pogotowia mógł potrzebować ktoś inny – osoba, której życie i zdrowie byłoby realnie zagrożone. Za swój pijacki wybryk mężczyzna dzwoniący na 112 został ukarany mandatem w związku z bezpodstawnym wezwaniem mundurowych na interwencję.
Polecany artykuł:
– Pamiętajmy, że niepotrzebne zaangażowanie policji, pogotowia czy innych służb jest wykroczeniem. Oprócz konsekwencji prawnych i finansowych pamiętajmy o tym, że blokując telefon alarmowy, uniemożliwiamy połączenie osobie, która naprawdę może tej pomocy potrzebować. Zaangażowanie służb do fikcyjnego zgłoszenia powoduje, że w tym czasie nie mogą być w miejscu, gdzie pomoc jest konieczna – przypomina Tadyniewicz.
Zobacz też: Na pomoc sierotkom z Lublina. W Hemmie zajęli się chomiczkami [WIDEO, ZDJĘCIA]