
Czasy PRL-u nie były łatwe dla naszego kraju. Przez dekady Polacy musieli mierzyć się z wieloma problemami. Do dziś wspominane są przez naszych rodziców i dziadków długie kolejki do sklepów, które świeciły pustkami, brak jeansów czy ograniczenie wolności słowa. Dla wielu odskocznią od tak trudnych czasów był sport. Co ciekawe, niestety nawet i on stawał się narzędziem propagandowym dla ówczesnej władzy. Jak to możliwe?
Sport w PRL-u
W czasach PRL-u sport był ważną częścią codziennego życia zwykłych ludzi. Mimo ograniczeń, braków sprzętowych i sztywnej kontroli ze strony władzy, sport cieszył się ogromną popularnością zarówno jako forma aktywności fizycznej, jak i wspólnego kibicowania. Na osiedlowych podwórkach oczywiście królowała piłka nożna - dzieci potrafiły całymi dniami bawić się w ten sposób. Zimą bardzo często ślizgano się na zamarzniętych stawach oraz chodzono na sanki. W świecie dorosłych, gdzie podejście do sportu było nieco bardziej profesjonalne również królowała piłka nożna - mecze reprezentacji przyciągały tłumy pod stadiony i telewizory. Z początkiem lat 70. dzięki sukcesom polskich drużyn popularność zyskała także siatkówka oraz piłka ręczna.
Dla wielu Polaków sport był atrakcją i źródłem emocji, a sukcesy rodaków budziły prawdziwe wzruszenia, bowiem w trudnych czasach dawały namiastkę zwycięstwa i nadziei. Co ciekawe, właśnie dlatego władza tak chętnie sięgała po sport jako narzędzie wpływu. Widząc, jak bardzo ludzie żyją meczami i medalami, państwo zaczęło przejmować nad tym kontrolę.
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Sport w czasach PRL-u. Archiwalne zdjęcia
Sport narzędziem propagandy
Według wielu sport w PRL-u był poniekąd dobrze wyreżyserowanym spektaklem politycznym. Ówczesna władza wiedziała, że emocje towarzyszące zwycięstwom, poczucie wspólnoty narodowej i chwile zbiorowej dumy były zbyt cenne, by pozostawić je samym sobie. Właśnie dlatego zdarzało się, że wygrane w danej dziedzinie sportu miały potwierdzać skuteczność ustroju, a każdy zawodnik stawał się aktorem w propagandowym teatrze sukcesu. W telewizji i prasie podkreślano, że sukcesy polskich sportowców to owoc mądrego zarządzania przez partię, dobrze funkcjonującego systemu szkolenia i opieki socjalnej oferowanej przez państwo.
Dziś z perspektywy czasu widać wyraźnie, jak toporne i nienaturalne było to całe przedstawienie. Władza próbowała wmówić ludziom, że złoty medal to dowód na wyższość systemu, a dobrze rozegrany mecz potwierdza słuszność ideologii. W dzisiejszych realiach świadomego społeczeństwa, taka strategia byłaby po prostu śmieszna. Publiczność nie dałaby się nabrać na fałszywy entuzjazm, a sportowcy nie pozwoliliby tak łatwo uczynić z siebie narzędzi politycznej gry.
Polecany artykuł: