To niesamowita historia, bo wprawdzie z ogródka pizzerii Alibi w centrum Frampola praktycznie nic nie zostało, to dzięki temu czarny mruczący maluszek zyskał szanse na koniec poniewierki. Skąd się tak naprawdę wziął, tego nie wie nikt. Uciekł komuś, albo – co gorsza – ktoś go wyrzucił? Teraz to już nieważne.
– Nie wiadomo, co by się z nim stało, gdyby nie to wydarzenie. Moglibyśmy go nawet nie zauważyć – kiwa głową pani Magdalena. – Jest cudowny i ma na imię Fuks, bo szczęścia miał naprawdę wiele.
Lokal pani Magdaleny i jej siostry Ingi działa w tym miejscu już od dłuższego czasu, ale nigdy nie widział podobnego wydarzenia. W czwartek ok. godz. 14. potężny DAF z naczepą wjechał do Frampola od strony Lublina. Było ślisko, kierowany przez 38-letniego szofera skład przeciął oś jezdni, wjechał na chodnik i z impetem władował się w murek, oddzielający od ulicy ogórek piwny należący do pizzerii. Na szczęście nikt nie przechodził ulica, a przy stolikach także nikt nie siedział. Impet był olbrzymi, murek, znajdująca się na terenie ogródka fontanna, krzesła, stoły, parasole…wszystko to w jednym momencie zamieniło się w gruzowisko. Co ważne, sam budynek pizzerii nie został uszkodzony i na drugi dzień piec zaczął znowu wypiekać pyszną pizzę.
– Ani na sali, ani w ogródku nie było nikogo, kilka minut wcześniej wyszli konsumenci. Miałam właśnie po nich sprzątać, kiedy usłyszałam potworny huk. Myślałam, że to wybuch gazu – wspomina jedna z kelnerek.
38-letni kierowca DAF-a także nie ucierpiał, stał i patrzył przerażony, co narobił.
Polecany artykuł:
– Pierwsze ustalenia wskazują na nieprzystosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. Mężczyzna był trzeźwy i nie odniósł obrażeń. Ruch w miejscu zdarzenia był utrudniony, do momentu usunięcia pojazdu odbywał się wahadłowo – informuje Joanna Klimek z policji w Biłgoraju.
Jak się okazało, w gruzowisku siedział malutki, kilkutygodniowy kotek. Schronił się gdzieś między stolikami.
– Nagle coś zaczęło miauczeć. Strażacy szybko odnaleźli tego maluszka. Był wystraszony i brudny – wspomina pani Magdalena. – Szukam dla niego kochającego domu.