Z drewnianego domu, choć na miejscu błyskawicznie zjawili się strażacy, nie zostało nic. Smutno. Pani Dorota pomieszkiwała z Sebą od dłuższego czasu. Choć nie brakowało kłótni i cichych dni, to dobrze im było razem. Razem gospodarzyli, razem chodzili szukać sezonowych zajęć, razem niestety często raczyli się wyskokowymi trunkami. Tak było i tym razem. Po sprzeczce mężczyzna wyszedł przed dom i... próbował podpalić dorociny rower. Jednoślad wprawdzie nie ucierpiał za mocno, ale uraza coraz mocniejsza jęła trawić głowę kobiety. Gdy Sebastian D. wyszedł gdzieś z domu, kobieta postanowiła dać mu nauczkę. Niedopałek papierosa miast do popieliniczki rzuciła na firanki leżące na łóżku. I także wyszła z domu. - Wróci, to sobie ugasi - myślała z satysfakcją. Nic z tego niestety...
Czytaj też: Diabelski plan Moniki. Najpierw był seks, a potem horror. Zbyszek ledwo przeżył
- Oficer dyżurny radzyńskiej komendy otrzymał zgłoszenie o pożarze drewnianego domu. Według oceny dowódcy akcji gaśniczej przyczyną pożaru było podpalenie. Straty przez właściciela domu zostały oszacowane na kwotę 50 tysięcy złotych - opowiada podkom. Piotr Mucha z policji w Radzyniu Podlaskim. Kobieta usłyszała już zarzuty i przyznała się do winy. - W trakcie przesłuchania swoje zachowanie tłumaczyła zdenerwowaniem na partnera, a także wypitym alkoholem. Za zniszczenie mienia grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności - dodaje policjant.