W Polsce charakterystyczne pojazdy "na szelkach" spotkać można jeszcze tylko w Gdyni i Tychach. W Lublinie trakcja trolejbusowa jest wciąż rozwijana (jest największa w Polsce), a tabor coraz nowocześniejszy. W Europie trolejbusy jeżdżą m.in w Austrii, Czechach, Hiszpanii, Niemczech i Węgrzech. W Azji i krajach postsowieckich to także powszedni widok. Lublin zaś trudno sobie wyobrazić bez trolejbusu...
- W tej chwili tabor liczy 100 nowoczesnych pojazdów plus dwa zabytkowe, którymi można jeździć w ramach tras turystycznych - opowiada Paweł Szymczyk, kierownik zakładu trolejbusowego działającego w MPK Lublin. MPK Lublin zaprosiło wszystkich chętnych na wycieczkę do zajezdni, gdzie można było zobaczyć, co "trajtki" robią, kiedy zjeżdżają z tras. To nowoczesne miejsce, gdzie wiele rzeczy odbywa się automatycznie. Ot, choćby przestawianie zwrotnic, aby pojazd w plątaninie przewodów odnalazł trasę dla siebie.
Polecany artykuł:
Oczywiście, nic nie zastąpi człowieka, mechanicy pracujący zaś przy trolejbusach to prawdziwi spece. To stąd codziennie przed świtem trolejbusy ruszają w swoje trasy i tutaj późną nocą kończą swą pracę. Trakcja trolejbusowa ma w Lublinie 150 km długości, prawie tyle co wynosi odległość z Lublina do Warszawy.
Trolejbusy obecne są w Lublinie od prawie 71 lat
- We wtorek, 21 lipca 1953 roku, w godzinach popołudniowych, odbyło się uroczyste uruchomienie pierwszej linii trolejbusowej w Lublinie. W przeddzień ówczesnego Narodowego Święta Odrodzenia Polski pasażerowie mogli po raz pierwszy przejechać trolejbusami linii numer 15, które kursowały spod dworca kolejowego przez ulicę 1 Maja, Zamojską, Krakowskie Przedmieście do trójkątnej pętli przy ulicy Uniwersyteckiej (wracały natomiast przez Kunickiego i Pocztową). Cztery radzieckie pojazdy marki JaTB-2 jeździły co 10-12 minut - czytamy na stronie internetowej Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.