Do zdarzenia doszło kilka dni temu przy ul. Zana w Lublinie. Przenośna ubikacja stoi przy przystanku końcowym MPK i korzystają z niej kierowcy autobusów. Niestety, toi toi strasznie przeszkadzał pewnemu jegomościowi, który rankiem natknął się na niego, idąc chodnikiem. I jak Don Kichot na wiatraki, tak on natarł na przenośny sanitariat z całą mocą swych mięśni. Toi toi był przy takim mocarzu bez szans. Padł w jednej chwili na bok. Nie wiadomo, co byłoby dalej, gdyby nie łańcuch, którym był przytwierdzony do słupa... Może wandal zabrałby go ze sobą?
Zobacz też: Lublin: Makabryczny finał bójki na deptaku. 21-latek nie żyje. Zostawili go na pastwę losu
– Powiadomiony przez jednego z mieszkańców policjant dyżurny wysłał na miejsce patrol – mówi SE kom. Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy KWP w Lublinie. Policjanci, którzy zjawili się na miejscu, długo się nie zastanawiali, co mają robić. Wprawdzie mogliby powiadomić właściciela ubikacji o wszystkim i poprosić go o zrobienie porządku, jednak uznali, że sami zrobią to w ciągu kilku minut. – Funkcjonariusze postawili toi toia do pionu.
Na szczęście plastikowy sanitariat nie ucierpiał, nie doszło także do zanieczyszczenia chodnika. Policjanci pokazali zaś, że nie straszna im żadna praca i potrafią znaleźć się w dość osobliwej sytuacji. A sprawca? Cóż, może być pewny, że prędzej czy później odpowie za swój głupi czyn.