Od początku związek krewkiego, niezbyt lotnego Sylwestra z młodszą odeń o pięć lat Agnieszką (23 l.) nie był udany. Mężczyzna uważał, że męskość pokaże najlepiej, traktując delikatną kobietę bez szacunku. Poniżania, szyderstwa i inne formy znęcania się nad nią były na porządku dziennym. Nawet to, że na świecie pojawiło się dwoje dzieci (młodsze ma pół roku) nic w nim nie zmieniło. Ale dziewczyna miała dość, jęła walczyć o swoją godność i swoje prawa. Sąd w Łukowie nakazał damskiemu bokserowi trzymać się od niej z daleka, pani Agnieszka kilka tygodni przed atakiem zmieniła adres. Pochodzący spod Łukowa amant szybko ją znalazł.
- Musiał jakoś uśpić jej czujność, no bo jak - zastanawia się mieszkający nieopodal sąsiad. Kiedy zobaczył pod blokiem karetkę pogotowia, wiedział, że coś stało się w malutkim mieszkanku na parterze. - U niej, bo strażak wynosił becik z maleństwem w środku.
"Tylko szybko, bo dzieci są same"
Jak się okazało, Sylwester S. usiłował zabić swą byłą partnerkę. Wprzódy dusił ją rękami, a kiedy jej ciało bezwiednie zsunęło się na podłogę, przejechał jej nożem po szyi. Spojrzał jeszcze na dzieci, starszą trzylatkę patrzącą na niego ze zgrozą pogłaskał po głowie i uciekł. W drodze zadzwonił pod 112. - Tylko szybko, bo dzieci są same - powtarzał.
Policjanci i pozostałe służby były przy ul. Browarnej szybko. - Mundurowi którzy przyjechali we wskazane miejsce zastali tam nieprzytomną, niedającą oznak życia młodą kobietę. Pokrzywdzonej natychmiast udzielono pomocy, kobieta po chwili karetką pogotowia została przewieziona do szpitala. Jej życiu już nie zagraża niebezpieczeństwo - opowiada asp. sztab. Marcin Józwik z policji w Łukowie. Po kilkudziesięciu minutach policjanci odnaleźli ukrywającego się w oddalonej o kilka kilometrów od Łukowa miejscowości 28-latka. Pojechał do rodzinnego domu.
- Młody mężczyzna został zatrzymany w policyjnej celi i już następnego dnia usłyszał w prokuraturze zarzut usiłowania zabójstwa - dodaje policjant.Podobno kiedy dowiedział się, że kobieta żyje i nic poważnego się jej nie stało, był bardzo zdziwiony, ale zadowolony zarazem. Nie zmienia to jednak faktu, że teraz grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. Co najmniej najbliższe 3 miesiące młody mężczyzna spędzi w areszcie tymczasowym.
A pani Agnieszka? Wyszła już ze szpitala, opiekuje się dziećmi. Nie chce przypominać sobie gehenny, którą przeszła.