W Lublinie świętowano już od rana. Najpierw uroczysta sesja Rady Miasta, potem msza święta w intencji Ojczyzny w Archikatedrze i przemarsz Krakowskim Przedmieściem na Plac Litewski. Słoneczna, choć chłodna aura sprawiła, że Lublin stał się bardzo biało-czerwony dzięki spacerującym z flagami lublinianom. - Ale jak to nie było, przecież jest Polska - na oko pięcioletni obywatel próbował zrozumieć, co mówi do niego tata: Że kiedyś Polski nie było na mapie, że nie było państwa polskiego i polskich pieniędzy, książek...
Tak rozmów było zapewne wiele, bo wiele rodzin przyszło na Plac Litewski z małymi dziećmi.
- Jesteśmy tu po to, aby oddać hołd naszym bohaterom, którzy walczyli o naszą wolności i niepodległość Rzeczpospolitej. Jesteśmy tu również po to, aby podziękować ojcom niepodległości - mówił w swoim przemówieniu wojewoda lubelski, Krzysztof Komorski. - Słowo niepodległość będzie dzisiaj odmieniane we wszystkich przypadkach. Ja bym chciał dodać jeszcze jedno słowo. Chciałbym, żeby również było dzisiaj często powtarzane. To słowo to zjednoczenie. Zjednoczenie i wspólnota. Ojcowie niepodległości wiedzieli i rozumieli po co jest to zjednoczenie i że bez tego zjednoczenia nie będą wstanie osiągnąć celu wyższego, jakim jest właśnie niepodległość.
Zagrano hymn państwowy, a w Apelu Poległych w uroczysty sposób podziękowano wszystkim tym, którzy przez lata walczyli o niepodległość Rzeczpospolitej. Salwa honorowa na ich cześć zakończyła uroczystości.
Dla najmłodszych Polaków, których naprawdę wielu przyprowadzili rodzice była to nie tylko lekcja patriotyzmu, ale i okazja na zdobycie efektownej pamiątki. Łuski, które pozostały na trotuarze po wystrzałach salw szybko znalazły nowych, dumnych właścicieli...