Lubelskie: Znaki „Strefa wolna od LGBT”. Prowokacja? Happening? Walka o prawa?

i

Autor: Facebook Bart Staszewski - aktywista

Lubelskie: Znaki „Strefa wolna od LGBT”. Prowokacja? Happening? Walka o prawa? [AUDIO]

2020-01-29 9:32

​Żółte ostrzegawcze tablice, w kilku językach, stylizowane na wojskowy „wstęp wzbroniony”, pojawiają się na granicach lubelskich (a już wkrótce także innych polskich) miejscowości, gmin i powiatów. Informują o wjeździe do „Stref wolnych od LGBT”. To prowokacja? Happening? A może walka o prawa mniejszości?

Tablice to element kampanii zdjęciowej, mają zachęcić samorządowców do wycofania się z uchwał dyskryminacyjnych – tłumaczy pomysłodawca akcji, Bartosz Staszewski.

Te tablice stawiam pod nazwami miejscowości, powiatów, które przyjęły tego typu rezolucje. W tych uchwałach i stanowiskach pojawiają się, np. zapisy, że będziemy bronić wielowiekowej tradycji przed zgubnym działaniem ideologii LGBT, nie pozwolimy na instalowanie funkcjonariuszy LGBT w szkołach czy instytucjach kultury. Samych takich aktów jest ok. 90 – tłumaczy Staszewski.

Najwięcej na Lubelszczyźnie (jako pierwszy uchwałę wykluczeniową przyjął pow. świdnicki), na Podkarpaciu, w Małopolsce. Coraz więcej stanowisk przyjmowanych jest też w Łódzkiem i Mazowieckiem. Aktywiści przyznają, że w urzędowych dokumentach wykorzystywany jest demagogiczny język i wartościująca leksyka.

Tablice są symboliczną odpowiedzią na sformalizowane rezolucje polityków. – Mają niekonwencjonalnie prowokować i angażować nas do myślenia. Są niczym innym niż zwróceniem uwagi na coś, co już istnieje, ale w formie aktów i dokumentów – dodaje Staszewski.

- Mają niekonwencjonalnie prowokować i angażować nas do myślenia - mówi aktywista społeczny, Bartosz Staszewski

Na zdjęciach, obok tablic, widzimy też mieszkańców poszczególnych miejscowości, przedstawicieli społeczności LGBT. – To rzekome demony tych uchwał – wyjaśnia Staszewski.

Honorata Sadurska, biseksualistka, mieszkanka gminy Końskowola na Lubelszczyźnie przyznaje, że udział w kampanii był dla niej trudny, bo w przeszłości doświadczała przemocy werbalnej i niewerbalnej, ale zrobiła to i dla siebie, i dla mieszkańców identyfikujących się z LGBT. 

Chciałam pokazać wszystkim osobom, które tam mieszkają i identyfikują się jako osoby LGBT+, „hej nie jesteście same, nie jesteście sami”. Przeszłam przez to samo, co wy i da się. Oczywiście trochę się obawiałam, ale nieprzyjemności spotykały mnie już wcześniej ze względu na orientację – tłumaczy nam Honorata Sadurska, która znana jest także ze swojej działalności społecznej, m.in. na rzecz Stowarzyszenia Marsz Równości w Lublinie, co między innymi było powodem stygmatyzacji jej i jej bliskich w rodzinnej miejscowości.

- Chciałam pokazać osobom, które identyfikują się jako osoby LGBT, że da się - mówi Honorata Sadurska

Wójt Gminy Końskowola, Stanisław Gołębiowski, twierdzi, że gmina jest tolerancyjna. – Nie mam nic przeciwko temu, żeby ktoś sobie żył, jak tam sobie uważa, ale nie widzę powodów, żeby demonstrować to publicznie – powiedział.

Rada Gminy przyjęła jednak niekorzystne dla osób nieheteronormatywnych stanowisko, przeciwne m.in. standardom WHO. Gołębiowski uważa, że to obrona tradycyjnych wartości. – Większość normalnych ludzi, która żyje, tak jak bóg przykazał, nie chodzi i nie demonstruje, to czemu inni mieliby dewiacje demonstrować – tłumaczył.

Według wójta normalni ludzie to ci, którzy mają normalne rodziny. Ci, którzy mają nienormalne rodziny, to ci drudzy.

Mapa tzw. Stref wolnych od LGBT stale się powiększa. Kolejne samorządy podejmują bowiem uchwały wykluczeniowe. Podejmowane rezolucje możemy śledzić na bieżąco na atlasnienawisci.pl.