Wprawdzie pierwszych w Lublinie żniw konopnych z powodu deszczowej aury się nie doczekaliśmy, ale i tak lublinianie, którzy w sobotę przyszli na sławne już na całym świecie pole przy ul. Jantarowej, byli zadowoleni. Mogli sobie ręcznie narwać tyle roślin, ile zdołali unieść.
– Z maszynowym zbiorem poczekamy do momentu, kiedy będzie sucho – ocenia Szymon Włodarczyk, prezes lubelskiej firmy Hemplab, która założyła osobliwą uprawę.
Kombajn więc nie ruszył, żniw jako takich nie było, ale były ręczne zbiory i gigantyczne zainteresowanie mieszkańców. Pole na Porębie już wcześniej budziło ogromne emocje!
Najpewniej nie znajdzie się w Polsce drugiego takiego miejsca, gdzie z okien nowoczesnych wieżowców rozpościera się widok (i zapach) na pole wysokich na ponad dwa metry konopi. Oczywiście tych leczniczych. Na 10 września firma będąca właścicielem uprawy zaplanowała uroczyste żniwa. Ogłosiła też zawczasu, że każdy chętny będzie mógł przyjść i nazbierać sobie tyle, ile zdoła. Sam dla siebie, na pamiątkę, z ciekawości.
– Byliśmy zaskoczeni popularnością tego miejsca, wciąż ktoś wchodził, niszczył ogrodzenie, itd. Chcieliśmy, aby odbyło się to kulturalnie i w pełnie legalnie – prezes Szymon Włodarczyk tłumaczy, skąd wziął się pomysł na „dzień otwarty”.
Niestety, ze żniw nic tymczasem nie wyszło. – Jest za mokro, żebyśmy wjechali ciężkim sprzętem na pole – tłumaczy Włodarczyk, prezes lubelskiej firmy Hemplab, która założyła uprawę między blokami. Cieszy się, że mają na konopnym polu tylu gości, którzy mogli na własne oczy przekonać się, że rośliny te nie muszą kojarzyć się jedynie z „trawką”. – Sposobów na wykorzystanie tej rośliny jest naprawdę wiele: w domowych warunkach można zrobić z nich herbatkę, nalewkę, olej… – wylicza.
Hemplab wykorzysta je profesjonalnie, do produkcji kosmetyków.
– Spodziewamy się, że będzie tego, już po wysuszeniu, około 300 kg. To dobry wynik – mówi Włodarczyk, podkreślając, że mowa jedynie o liściach i kwiatostanach, bo te interesują firmę. – Wydzierżawiliśmy pole na kolejny rok – dodaje.
O polu tym, należącym do rolnika Janusza Wydry głośno jest już od kilku lat. Gospodarz nie sprzedał go deweloperom, tylko uprawiał zboże bądź rzepak. Widok kombajnu wśród wieżowców był na tyle niecodzienny, że relacjonowały go zagraniczne telewizje. Dziś pole między blokami stało się jeszcze popularniejsze – za sprawą osobliwej uprawy. Za rok konopie powrócą. A wcześniej, gdy przestanie padać, mieszkańcy z okien zobaczą kombajn, ścinający słynne już rośliny.