Młoda i piękna Ukrainka przyjechała do Puław z położonego niedaleko polskiej granicy Włodzimierza Wołyńskiego do pracy. Była ambitna i uczciwa, znała biegle polski, rosyjski i angielski, szybko więc zdobyła zaufanie polskich pracodawców i zaczęła aranżować kontakty między nimi a pracownikami zza wschodniej granicy.
Zobacz też: Petycja o przyłączenie Podkarpacia i Lubelskiego do Ukrainy. Autorem 15-latek?
Jednym z nich był właśnie Ion B., który w Polsce zjawił się na początku lipca. Maja V. próbowała mu początkowo załatwić pracę w jednym z gospodarstw rolnych w okolicy miejscowości Wąwolnica. Tyle tylko, że kiedy poznała lepiej przybysza z Mołdawii, jej entuzjazm opadł. Ion B. nie robił dobrego wrażenia.
– On był bardzo konfliktowy, wszczynał kłótnie i był agresywny – opowiada osoba znająca sytuację między nimi. – Nie chciała ręczyć za niego, bała się, że narobi jej kłopotów.
We wtorek przed południem Ion B. umówił się na rozmowę z Ukrainką w mieszkaniu, które wynajmowała. Był trzeźwy. Żądał pieniędzy za to, że na darmo przyjechał do Polski. Oboje zaczęli krzyczeć na siebie po rosyjsku. W czasie kłótni w jego ręce pojawił się nóż.
– Uciekła na balkon i wzywała pomocy. Wciągnął ją do środka – opowiadają świadkowie zajścia, którzy wezwali policję. Na drzwiach balkonowych wciąż widać ślady krwi. Patrol prewencji pojawił się momentalnie.
Zobacz też: Lublin: Tak bardzo nie chciała, żeby jej córka żyła...
Ion B. próbował uciekać. Zbiegał właśnie po schodach, ubrany w koszulę i krótkie spodenki. Ciało miał całe czerwone od krwi swej ofiary.
– Policjanci zatrzymali go i błyskawicznie obezwładnili. W jednym z pomieszczeń funkcjonariusze znaleźli zakrwawioną kobietę – opowiada Ewa Rejn-Kozak z puławskiej policji. Jeszcze żyła, leżała w kałuży krwi. Mieszkanie było zdemolowane. Morderca zadał jej kilkadziesiąt ciosów nożem po całym ciele. Młoda kobieta umarła w szpitalu.
– Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem z motywacją zasługującą na potępienie – mówi SE Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Powodem miały być rozliczenia finansowe, ofiara nie chciała oddać mu pieniędzy, które jego zdaniem była mu winna.
Grozi mu dożywocie. Na proces poczeka w areszcie.
O morderstwie w Puławach piszą także ukraińskie portale internetowe. Dziennikarzom z Włodzimierza Wołyńskiego udało się dotrzeć do znajomych Mai V.
– Uśmiechnięta i pomocna we wszystkim. Każdy, kto ją spotkał, darzył ją szacunkiem i sympatią – opowiadali zdruzgotani młodzi ludzie. Dodają, że Maja V. w domu zostawiła 2-letniego syna, który niedługo będzie miał urodziny.