Właściciel dęblińskiego warsztatu od lat zbiera auta, które być może nie błyszczą już lakierem, nie mają skórzanych foteli i setek systemów elektronicznych, ale mają duszę. Wśród nich np. Fiaty 126p, polonezy i prawdziwe perełki, takie jak np. Syrena 105 L (82 r.) czy Mazda 323 (84 r.) albo przygotowany do rajdów Opel Astra I. Te właśnie auta spodobały się trzem 11-letnim kolegom. Dostać się na teren warsztatu po jego zamknięciu było dla nich proste – wystarczyło jedynie przeskoczyć płot.
– Zrozumiałbym, gdyby siedli za kierownicą, „pomieszali” biegami, ale ich interesowało jedynie dzieło zniszczenia – mówi mężczyzna, zastanawiając się, gdzie tkwi powód takiego zdziczenia nastolatków. Może to efekt izolacji, w której uczniowie do niedawna się znajdowali. Dodaje, że nie chce ich piętnować, dlatego prosi o zachowanie anonimowości i nieferowanie wyroków. Niech to będzie lekcja dla innych, tak dzieci, jak i ich rodziców. Żeby nie było za późno. – Rodzice tych chłopców byli przerażeni. Bardzo przepraszali, pokryli szkody. Jeden zadeklarował, że jego syn w czasie wolnym będzie pomagał sprzątać efekty swej głupoty.
Zobacz też: Lublin. Niecodzienna sytuacja: Oszusta oszukali... inni oszuści. Grozi mu długa odsiadka
Do zdarzeń tych doszło kilka dni temu w Dęblinie. Pierwszy raz nastoletni wandale pojawili się w niedzielę po południu. – Wybili część szyb, uszkodzili wnętrza poprzez podpalanie siedzeń, a karoserię pomazali farbami, straty wyniosły 13 tysięcy złotych – relacjonuje st. asp. Radosław Żmuda z policji w Rykach.
Monitoring działający na terenie firmy uchwycił ich już wtedy. Skakali po samochodach, wybijali szyby, rozlewali farbę na maski aut. Wyjmowali z nich siedzenia, aby sobie poskakać. – Od razu zawiadomiliśmy policję – mówi poszkodowany. W poniedziałek pojawili się znowu. – Wyszliśmy z firmy o 16.30, oni o 16.35 byli już na miejscu.
Wtedy wiadomo było, że we wtorek pojawią się znowu. Policjanci czekali w pogotowiu. Niestety, chłopcom za mało było tego, co robili do tej pory. Zanim zostali zatrzymani, podpalili mazdę.- – To było moje oczko w głowie. Takich aut nie ma już w Polsce – mówi właściciel.- Kiedy podpalali wnętrze kolejnego auta, zostali zatrzymani na gorącym uczynku przez funkcjonariuszy oraz właścicieli posesji – dodaje st.asp. Żmuda. – Nieletni przyznali się do uszkodzenia mienia, wyjaśniając, że zrobili to dla zabawy.
Teraz cała trójka stanie przed Sądem Rodzinnym i Nieletnich w Rykach.