Zgroza pod Lublinem. 40-letni kierowca karawanu pogrzebowego prowadził go… po pijaku. Wpadł w ręce policji, zanim doszło do tragedii. Na „podejrzanego” natrafili policjanci drogówki w Niemcach – nietypowy samochód jechał w jeszcze bardziej nietypowy sposób.
Na widok radiowozu omal nie wyzionął ducha i jął jechać dość osobliwie, co rusz przyspieszając i hamując. 40-letni kierowca karawanu pogrzebowego wiedział, że z trzeźwością jest na bakier i nie powinien wsiadać za kółko. Postanowił jednak „popracować” mimo wszystko.
Zobacz też: Sara zginęła, wioząc synka. "Ta droga to miejsce przeklęte!". Tajemnicza śmierć 28-latki
– Podczas kontroli drogowej funkcjonariusze od razu wyczuli na unoszącą się w kabinie pojazdu woń alkoholu. W związku z tym siedzący za kierownicą volkswagena 40-letni mieszkaniec gminy Lubartów został poddany badaniu trzeźwości. Jak się okazało, alkomat wykazał blisko pół promila alkoholu w organizmie – informuje kom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Polecany artykuł:
40-letni mieszkaniec gminy Lubartów niebawem odpowie przed sądem za kierowanie pojazdem po użyciu alkoholu. Mężczyzna musi się liczyć z zakazem kierowania pojazdami mechanicznymi, a w pracy zapewne też czekają go niemiłe konsekwencje. Za kierownicą karawanu zastąpił go inny kierowca.