Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm policjantom - Przemysławowi S. i Krystianowi B., którym zarzuciła przekroczenie uprawnień oraz spowodowanie obrażeń poniżej 7 dni.
Według ustaleń śledczych funkcjonariusze powinni zakończyć wykonywanie czynności legitymowania na etapie odebrania oświadczenia od matki pokrzywdzonego, która wskazała jego tożsamość. - Później niezasadnie użyli wobec niego środków przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających, kajdanek oraz ręcznego miotacza substancji obezwładniających, czyli gazu pieprzowego, podczas gdy nie było to uzasadnione ani zachowaniem pokrzywdzonego, ani nie było adekwatne do sytuacji – przekazał rzecznik.
Podejrzani funkcjonariusze nie przyznali się do zarzucanych im czynów. W ich ocenie czynność była przeprowadzona prawidłowo i zasadnie.
W lutym br. hrubieszowska prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie, bo stwierdziła brak znamion czynu zabronionego. W wyniku zaskarżenia przez pełnomocnika pokrzywdzonego, Sąd Rejonowy w Zamościu uchylił tę decyzję. Po przeprowadzeniu dodatkowych czynności, w tym uzyskania jeszcze jednej opinii, prokuratura przedstawiła funkcjonariuszom zarzuty.
- Po informacji o ogłoszeniu w lipcu br. zarzutów, policjanci zostali zawieszeni w obowiązkach służbowych. Obecnie – jako osoby niekarane - pełnią służbę w Skierbieszowie i Rejowcu Fabrycznym, gdzie wcześniej przenieśli się na własną prośbę. W przypadku skazania prawomocnym wyrokiem sądu zostaną wydaleni ze służby - powiedział PAP rzecznik lubelskiej policji nadkom. Andrzej Fijołek.
Polecany artykuł:
Policjanci przekroczyli uprawnienia? "Tłumaczyli, że szukają groźnego przestępcy"
Jak opisywały lokalne media, do zdarzenia doszło w styczniu 2022 r., gdy do domu jednego z rolników pod Zamościem, po raz kolejny w ciągu czterech lat, przyszli policjanci, którzy poszukiwali przestępcy (ktoś podał ten adres). Za każdym razem gospodarz wraz z rodzicami tłumaczyli, że to pomyłka i nie znają tej osoby.
"Chwilę później powalili go na glebę, zakuli w kajdanki i prysnęli w twarz gazem, mimo że nie stawiał oporu. Potem w skarpetach wyprowadzili na śnieg i kazali wsiadać do radiowozu. Byli agresywni i wulgarni. Tłumaczyli, że szukają groźnego przestępcy" – opisał "Tygodnik Zamojski".
Za zarzucane im czyny policjantom grozi do trzech lat więzienia.