Muzeum Wsi Lubelskiej, popularnie zwany Skansenem już od ponad 20 lat dba o to, aby odwiedzający to miejsce lublinianie i turyści mogli nie tylko zobaczyć, ale także dotknąć i powąchać dawnych czasów. W niedzielę ruszyły pierwsze prace polowe. - Szykujemy się do siania tego wszystkiego, co później zbierzemy, ruszyły przygotowania pod orkę - mówi dyrektor Szajewski. - Najpierw na polu pojawiają się jednak brony.
Zobacz też: Muzeum Wsi Lubelskiej. Żnęli żyto aż miło. Do Lublina przyjechali turyści z całego świata
Dlaczego? Narzędzia te pełnią bardzo ważne zadanie: mają spulchniać oraz rozdrabniać ziemię uprawną. Brony przede wszystkim są używane po orce, by równać przeorane pole oraz po zasiewie zboża, by przykryć nasiona cienką warstwą ziemi. Zanim zimnokrwiste (to określenie temperamentu, a nie temperatury koni, która jest wyższa niż ludzka) konie ruszyły z bronami na pole, licznie zgromadzeni goście dowiedzieli się, co pomagało w pracy rolnikom. Od pługa po brony i siewnik...
Czytaj też: Tłumy na wykopkach w Muzeum Wsi Lubelskiej. "Dla przyjemności to co innego niż z obowiązku"
- Najważniejszy był koń i to jemu należy się wielki szacunek - mówi Wojciech Kniaziuk, dyrektor Lubelskiej Izby Rolniczej, który z wielkim znawstwem opowiadał o maszynach retro. - Dzięki sile konia i wspólnej pracy gospodarze mogli przygotować pole na późniejsze prace. Dzieciom, a i licznym dorosłym najbardziej podobał się urwisowaty źrebak, który hasał w zagrodzie.