Lublin solidarny z Ukrainą. Plac Litewski, 22.02

i

Autor: MARIUSZ MUCHA/SUPER EXPRESS Lublin solidarny z Ukrainą. Plac Litewski, 22.02

Piekło wojny oczami 18-latki. Daria Korsak: „Chcę i muszę być na Ukrainie”

2022-04-11 10:54

Jest studentką UMCS w Lublinie, ale nie miała wątpliwości, że jej miejsce jest w domu, w Odessie. Gdy 24 lutego usłyszała „Dasza, zaczęła się wojna!”, Daria Korsak wiedziała, że nie wraca do Lublina, do bezpiecznej Polski, zostaje w swojej ojczyźnie. Z Ukrainy codziennie wysyła w świat filmy i wpisy, którymi obrazuje piekło wojny, widzianej oczami 18-latki.

Jej bliscy przekonywali ją, by wyjechała, do Lublina – gdzie studiuje – do bezpiecznej Polski. Ona jednak została w rodzinnej Odessie, gdzie co dzień słychać wybuchy i alarmy. – Nigdy wcześniej nie chciałam być na Ukrainie tak bardzo, jak teraz. Moje serce mówi mi, że chcę i muszę być na Ukrainie w tym momencie – przyznaje Daria Korsak, 18-letnia studentka Dziennikarstwa UMCS w Lublinie. Na swoim twitterowym koncie relacjonuje, co dzieje się w jej regionie i w Ukrainie.

Pochodząca z Odessy 18-letnia Daria jest studentką drugiego roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Od początku wojny na swoim koncie na Twitterze relacjonuje, co dzieje się w jej regionie, zamieszczając sprawdzone i oficjalne informacje, walcząc w ten sposób – jak mówi – z propagandą rosyjską. Swoimi przemyśleniami dzieli się z całym światem, ostatnio jest także gościem lubelskich i ogólnopolskich mediów.

Studenta z Lublina opisuje w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że wojna zastała ją na Ukrainie. Miała już kupiony bilet na samolot do Polski, ale kilka dni przed wylotem, rozpoczęła się wojna. – Pojechałam w grudniu na Ukrainę, żeby wyrobić sobie nową wizę. Nie wiem dlaczego, ale czekałam na nią bardzo długo. Jak tylko otrzymałam wizę, to od razu kupiłam bilet lotniczy do Polski. Jednak jak wybuchła wojna, to zdecydowałam, że chcę zostać w Ukrainie. Mój tata codziennie – nawet teraz – mówi, że muszę pojechać do Polski – dodaje 18-latka. I zwraca uwagę, że mimo niebezpieczeństwa, Ukraińcy wracają do Odessy.

– Są to osoby, które przez całe swoje życie chciały mieszkać w Europie, ale nie mogą normalnie żyć tam w czasie, gdy jest wojna na Ukrainie. Nawet ja, nigdy wcześniej nie chciałam być na Ukrainie tak bardzo, jak teraz. Moje serce mówi mi, że chcę i muszę być na Ukrainie w tym momencie – mówi Daria Korsak.

Wspomina, że 24 lutego o godz. 5.00-6.00 jeszcze nie spała, bo przygotowywała się do zajęć na studiach. Usłyszała wtedy bardzo głośne wybuchy, ale sądziła, że to kolejne szkolenia żołnierzy, które często się zdarzały.

Poszłam spać, ale o godz. 9.00 rano obudziła mnie mama i powiedziała: „Dasza, zaczęła się wojna”. Nie mogę wytłumaczyć strachu, jaki wtedy poczułam. Nie mogłam uwierzyć, że to możliwe w XXI wieku. Żadne filmy, zdjęcia nie opiszą tego w taki sposób, jak uczestniczysz w tym osobiście – dodaje studentka.

Express Biedrzyckiej - prof. Jan Malicki: Putin powinien stanąć przed sądem wojennym

Daria zdecydowała, że to, co może zrobić dla Ukrainy, to walczyć w wojnie informacyjnej z propagandą rosyjską. Założyła konto na Twitterze, gdzie zamieszczając filmy, posty, zdjęcia relacjonuje bieżące wydarzenia na Ukrainie, przekazując sprawdzone i oficjalne informacje. Wyjaśniła, że było to spowodowane fake newsami, które pojawiały się w sieci i mediach. Jako przykład podała wiadomości o tym, że np. ukraińskie ptaki będą przenosiły broń biologiczną albo to, że od ośmiu lat Ukraina bombarduje sama siebie.

– Nawet bracia moich dziadków, którzy wiele lat mieszkają w Rosji, nie chcą wierzyć, że jest to wojna na pełną skalę. Nie chcą nawet już odebrać słuchawki i czytać naszych wiadomości. W takim razie, co Rosjanie w ogóle o tym myślą? – mówi Daria.

Dodaje, że jej tata pracuje w Siłach Zbrojnych Ukrainy. Również ona sama angażuje się w pomoc ludziom na miejscu, ale ze względów bezpieczeństwa, nie może zdradzić szczegółów. Zapytana o to, co jest teraz najbardziej potrzebne na Ukrainie, wskazała na apteczki podręczne, wodę w butelkach i żywność, której nie trzeba przyrządzać. – Osoby, które od 40 dni ukrywają się w podziemiach, nie mają gdzie przygotować jedzenia, dlatego potrzebują coś wziąć i zjeść, np. jabłko – wyjaśnia studentka.

Zapytana o reakcje społeczeństwa ukraińskiego na masakrę w Buczy powiedziała, że po pierwsze był to dla nich szok. – Nie ma słów, które by opisały to, co czujemy teraz. Właśnie przed chwilą tłumaczyłam relację kobiety, która znała zmarłą panią z czerwonymi paznokciami w Buczy. To zdjęcie obiegło wcześniej świat. Kosmetyczka relacjonowała, że pani Iryna była pełna życia, radości, chciała pojechać na koncert naszej celebrytki Polyakovej. Takie historie uzmysławiają, że to się dzieje tuż obok nas – zaznacza studentka.

Jej zdaniem, obywatele Ukrainy są obecnie jeszcze silniejsi niż na początku wojny ze względu na wspólne przeżycia. – Cała Ukraina jest teraz jak wielka rodzina. Czuję bardzo tę jedność – dodaje Daria.

Sonda
Kiedy skończy się wojna na Ukrainie?