Park Ludowy, który w „czynie społecznym” powstał na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, jest najmłodszym i największym tego typu miejscem w Kozim Grodzie. Liczy ok. 23 ha powierzchni. Dla porównania: założony w 1837 roku Park Saski ma 12 ha, a niewiele młodszy od „Sasa” Park Bronowicki jeszcze mniej.
– To było takie urokliwe miejsce, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych chodziło się tam całymi rodzinami – wspominają starsi mieszkańcy miasta, przypominając sobie o pięknych alejkach, ciekawych roślinach i kafejce... w ustawionym na jednym z placów samolocie!
Niestety, z roku na rok Park Ludowy niszczał coraz bardziej. Niszczyła go przyroda – położenie na podmokłym gruncie nieopodal Bystrzycy nie służyło drzewom, niszczyli go także ludzie. Dość powiedzieć, że tuż przed remontem miejsce to upodobali sobie smakosze tanich win, a obszar parku stał się jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc w Lublinie.
Wielka rewitalizacja ma zmienić zarówno wygląd parku, jak i opinie o nim. Urzędnicy informują, że rewitalizacja, która zaczęła się wiosną ubiegłego roku, wchodzi w decydującą fazę. Słowem, w Parku Ludowym praca wre!
– Wyznaczone są już wszystkie naturalne tory rowerowe, gotowe są murki przy schodach głównych przy ul. Piłsudskiego, a także konstrukcja kładki przez Bystrzycę, która czeka na ostatnie zabezpieczenia przed korozją, montaż balustrad i drewnianego podestu – informuje Urząd Miatsa Lublin. I wymienia dalej: – Trwają intensywne prace przy wymianie gruntu i wykonywaniu stabilizacji pod alejki. Nad Bystrzycą powstaje przystań kajakowa, schody i zejście do wody. Trwa budowa placu zabaw z drewnianych bali.
Codziennie pracuje tam kilkadziesiąt osób!
– Nowym sercem Parku będzie dydaktyczny ogród wodny, który powstaje w miejscu dawnego amfiteatru – dodają urzędnicy.
Pierwsi spacerowicze mają pojawić się w Parku w listopadzie tego roku. Wtedy okaże się też, czy warta 44 mln złotych (20,5 mln zł to unijna dotacja) rewitalizacja przypadnie do gustu mieszkańcom Lublina.