"Nie prosiłem was o nic przez 15 lat. Teraz muszę to zrobić". Apel proboszcza po pożarze kościoła w Lublinie

2025-12-27 12:47

W Wigilię w Lublinie sypnęło delikatnie śniegiem, a w dzień Bożego Narodzenia ścisnęło mrozem mocno i wydawało się, że w końcu przyszły do nas prawdziwie piękne święta, takie jak już dawno nie było. Niestety, dla wiernych z  lubelskiej Parafii Najświętszego Serca Jezusowego, a pewnie także dla katolików z całego miasta i Polski takich nie było nigdy. Wczesnym rankiem 25 grudnia w świątyni wybuchł groźny pożar i już teraz wiadomo, że takiego kościoła jak był, to już nie będzie.

Miejsce, gdzie stoi świątynia - ulica Władysława Kunickiego biegnie ze śródmieścia Lublina w kierunku Biłgoraja i dalej, do Przemyśla, w ostatnim odcinku przecinając osiedle domków jednorodzinnych, w których wiele ma prawie stuletni rodowód. Dzielnica "Dziesiąta" była pomyślana jako miasto-ogród już przed wojną, a kościół stanął w tymi miejscu już w 1934 roku. Drewniany budynek (który rozebrano i przeniesiono do nieodległych Pilaszkowic, w lubelskiej parafii można oglądać jego makietę stojącą na tarasie domu parafialnego) ustąpił w 1985 roku smukłemu, ale potężnemu kościołowi z cegieł i betonu. Wydawałoby się, takiemu olbrzymowi nic nie jest straszne.

- Patrzymy, patrzymy i wciąż nie wierzymy. To piękna i bardzo ważna dla nas część życia - państwo Anna i Ryszard Kargulowie, oboje po osiemdziesiątce, wtuleni w siebie w ciszy przyglądają się temu, co z niego zostało. Tylko mocniejszy uścisk rąk, jaki sobie dali, tylko łza gdzieś w kąciku oczu świadczy o tym, co czują oni i zapewne wiele, wiele osób mieszkających w tej dzielnicy. W tym miejscu oboje przyjęli chrzest, pierwszą komunię świętą, w świątyni, oczywiście tej drewnianej, przeszło 60 lat temu... trafili na siebie. Pani Anna śpiewała w kościelnym chórze i wypatrzyła sobie pewnego przystojnego ministranta... - I tak zostało. Wspólnie z naszymi synami pomagaliśmy budować ten kościół - opowiadają uśmiechając się do wspomnień.

Pożar w Boże Narodzenie. Historyczny kościół w Lublinie poważnie zniszczony

i

Autor: KW PSP LUBLIN/REPRODUKCJA MARIUSZ MUCHA

A ten kościół, niestety, może być rozebrany, jeśli uznają tak specjaliści. Ogień pojawił się w Boże Narodzenie przed 7 rano. Kłęby dymu wydobywające się z okolic dachu świątyni zauważył ktoś z mieszkańców. W środku byli wierni, tych z budynku wyprowadzili księża. Momentalnie na miejscu zjawili się strażacy. Ogień pożerał metr po metrze dachu i poddasza, w kulminacyjnym momencie gasiło go ofiarnie (12 stopniowy mróz, praca na wysięgniku na wysokości ponad 20 metrów) 37 zastępów strażaków, prawie 200 osób. Nie tylko z Lublina, pomagali druhowie z okolicznych miejscowości, nawet z Puław i Warszawy.

Ogień udało się opanować ok. 12.40, dogaszanie i doglądanie, czy nigdzie nie pojawiają się nowe zarzewia ognia trwało do 26 grudnia, do rana. Wtedy oficjalnie zakończono akcję gaśniczą. Ten dzień, mimo swej tragedii, pokazał, jak wielką siłę ma poczucie wspólnoty, jak ważna jest wiara. Jeszcze w czasie działań udało się wynieść większość wyposażenia kościoła, Tabernakulum... 26 grudnia msze święte odbywały się w dwóch salach w domu parafialnym. Na górze był ołtarz, na dole wielki ekran. - Nie prosiłem was o nic przez 15 lat. Teraz muszę to zrobić - mówił na mszy o 10 rano ks. dr Waldemar Sądecki, proboszcz parafii. Spokojnym głosem, może trochę smutny, ale całkowicie pewnym tego, że się uda.

- Jak nie on to kto - szeptali do siebie parafianie wychodząc z kościoła. Mówi się, że ksiądz Sądecki jest duchownym, który sprawdza się w działaniu, a nie tylko w mowie - nie tak dawno obiecał starszym osobom mieszkającym z dala od kościoła, że będą mieli transport na niedzielną mszę. No i wynajął autobusy miejskie...

Tym razem przed nim dużo więcej pracy. W rozmowie z SE ks. Sądecki nie potrafił nawet wstępnie oszacować, jak wiele. – Straty są ogromne, trudno teraz cokolwiek mówić. Nie możemy tam wchodzić, budynek grozi zawaleniem. Na pewno całkowicie zniszczony jest dach i poddasze, najpewniej organy - mówi duchowny. Co dokładnie, to ocenią specjaliści. - Ale i bez nich widać, że nie obędzie się bez częściowej choćby rozbiórki...

Czytaj też: Wybuch gazu w Boże Narodzenie. Dwie osoby ciężko ranne, okna wyrwane z futryn

Pomoc zaofiarował już wojewoda lubelski Krzysztof Komorski, akcję zainicjowała także lubelska Kuria Metropolitalna. – Nie będziemy prowadzić żadnej zbiórki po domach albo w Internecie. Można wpłacić pieniądze na konto parafii lub bezpośrednio gotówką w kancelarii - przestrzega duchowny.

Już wiadomo, że na ludzi może liczyć, tak materialnie, jak i duchowo. Joanna Sadowska-Mazuryk, która w kościele miała chrzest, Pierwszą Komunię Świętą i ślub jest pewna, że wszystko dobrze się skończy. - To święte i cudowne miejsce, wszyscy to przeżywamy - mówi.

Na razie nie wiadomo, kiedy i w jaki sposób budynek kościoła wróci do wiernych.

Krakowscy policjanci uratowali kobiety z pożaru

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki