Do wypadku doszło kilka dni temu w nocy w Starej Dąbi pod Rykami. Tomasz P. jechał boczną drogą, prostą i równą jak stół. Postanowił przycisnąć gaz nie bacząc na to, że za kilkaset metrów droga dochodzi do głównego traktu. Stało się nieszczęście.
- Brakiem rozsądku wykazał się 24-latek, który swój rajd zakończył w miejscowości Stara Dąbia, na przydrożnym drzewie. Siła uderzenia była tak duża, że z samochodu wypadł silnik i kokpit - relacjonuje st. asp. Radosław Żmuda z policji w Rykach. - Policjanci po przybyciu na miejsce zdarzenia zobaczyli rozbite auto, którego elementy porozrzucane były w promieniu kilkudziesięciu metrów.
Ze wstępnych ustaleń mundurowych wynika, że 24-letni mieszkaniec Ryk stracił panowanie nad swoim pojazdem i zjeżdżając z jezdni uderzył w drzewo. Podczas badania stanu trzeźwości, okazało się, że w organizmie 24-latka było ponad 1,5 promila alkoholu.
-Sprawca zdarzenia może mówić o dużym szczęściu, z ogólnymi obrażeniami ciała trafił do szpitala -kończy policjant.