Nie żyje Dorota S. z Małaszewicz pod Białą Podlaską (woj. lubelskie), która przez dłuższy czas… mieszkała ze szczątkami swej matki, Teresy S. (+81 l.). Szokującą sprawą żyła w ubiegłym roku cała Polska. To nie był miesiąc lub nawet pół roku, ale znacznie więcej. Dorota S. bardzo długo ukrywała mroczną, przerażającą tajemnicę. Z doczesnych szczątków jej matki zostały jedynie kości…
Dorota S. miała odpowiedzieć przed sądem za bezprawne pobieranie świadczeń za nieżyjącą matkę. Ciało nieszczęśniczki znaleziono kilka dni temu – w tym samym mieszkaniu, w którym zmarła jej matka. Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci.
Przypomnijmy. Szczątki Teresy S. odkryto w nocy z 19 na 20 lipca 2021 roku. Wtedy to na policję zadzwoniła mieszkająca w Anglii córka Doroty S. Prosiła o pomoc, bo życie jej matki – jak podejrzewała – mogło być zagrożone. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, Dorota S. miała próbować skończyć ze sobą. Policjanci, którzy wraz ze strażakami weszli przez okno na trzecim piętrze budynku przy ul. Kolejarz, znaleźli nieprzytomną kobietę. Szybko zajęli się nią lekarze.
Ratowników zafrapowało, że drzwi do dużego pokoju mieszkania (rozstawnego i niemałego, trzypokojowego) szczelnie oklejono taśmą… W środku, na stojącym obok drzwi, zapadniętego łóżka, znaleźli zwłoki. A właściwie to, co z nich zostało.
– Zwłoki były w bardzo zaawansowanej fazie rozkładu. Był to bardziej kościec niż ciało – mówiła wówczas prok. Agnieszka Kępka z lubelskiej prokuratury. – Zostały praktycznie same kości, stąd więc problem z szybkim ustaleniem, kto to jest.
Szybko okazało się, że to mieszkająca z córką Teresa S. Dopiero po tym makabrycznym odkryciu ludzie znający obie kobiety, skojarzyli fakty sprzed około dwóch lat. – Brzydko pachniało od nich. Powiedziały, że to pies i koty mają problemy gastryczne i stąd to – przypomina sobie jeden z mieszkańców. A ktoś inny dodaje: balkon był otworzony w zimę, a ktoś trzeci: nagle zaczęła kupować duże ilości octu… Nikt nie przypuszczał, że prawda jest aż tak przerażająca.
Dorota S. nikogo nie wpuszczała do mieszkania. Nawet lekarza bądź przedstawiciela pomocy społecznej. – Wykupuję przecież leki – ucinała. Jak ustaliliśmy, w mieszkaniu panował wielki bałagan. Dorota S. spała w tym najdalszym od dużego pokoju, szczelnie zamkniętego taśmą. Tam na starym tapczanie leżał szkielet…
Jak ustalili w czasie trwającego procesu biegli, Teresa S. zmarła z przyczyn naturalnych. W styczniu tego roku Dorota S. usłyszała zarzuty, że od października 2020 roku do lipca 2021 pobierała rentę po matce, nie mając do tego prawa. Chodziło o 18 tys. złotych. Wkrótce miała stanąć przed sądem.
Dorota S. nie odpowie już za to, co zrobiła i za to, jak potraktowała ciało matki. 19 kwietnia wieczorem jeden z mieszkańców bloku, w którym w dalszym ciągu mieszkała, powiadomił policjantów, że nie widział jej od kilku dni. Na miejscu pojawili się mundurowi.
– Po siłowym otworzeniu drzwi przez strażaków, w jednym z pokoi ujawnili ciało kobiety. Ze wstępnych ustaleń wynika, że jest to mieszkająca samotnie 59-latka – informuje kom. Barbara Salczyńska-Pyrchla z Komendy Powiatowej Policji w Białej Podlaskiej.
Sekcja zwłok wykazała, że do śmierci kobiety nie przyczyniły się osoby trzecie. Biegli mają określić dokładne przyczyny zgonu kobiety: to czy targnęła się na własne życie, czy zmarła z przyczyn naturalnych. Wkrótce miał zacząć się jej proces. Groziło jej osiem lat więzienia.