Maśluchy: Ciągnik staranował dom

i

Autor: Mariusz Mucha Maśluchy: Ciągnik staranował dom

Maśluchy: Ciągnik staranował dom! „Od śmierci dzieliły mnie sekundy”

Maśluchy. To był cud, że nic mu się nie stało. Kiedy Mirosław Seroczyński (64 l.) ze wsi Maśluchy pod Lubartowem (woj. lubelskie) patrzy na ruiny swego domu, w który wjechał ciągnikiem jego sąsiad Krzysztof W. (28 l.), smutek miesza się w jego sercu z otuchą i wdzięcznością dla losu. Traktor staranował dom, w miejscu, gdzie przed chwilą siedział…

Maśluchy. Potężny ciągnik dosłownie staranował dom. Stojąca na co dzień stabilnie konstrukcja teraz zachwiała się jak domek z kart i uległa sile, z jaką napierał traktor sąsiada. – Od śmierci dzieliły mnie sekundy – opowiada w rozmowie z Super Expressem Mirosław Seroczyński. Kilkanaście sekund przed zdarzeniem siedział na schodkach domostwa, w miejscu, gdzie z impetem wjechał rolniczy kolos. – Przed wyjściem do pracy posiedziałem chwilę przed domem i poszedłem schować rower, wtedy jak nie huknie – opowiada wzruszony mężczyzna. Bo choć jest niemal bezdomny, to jednak żywy i zdrowy. Dom pana Mirosława, który odziedziczył po rodzicach, stoi przy środku skrzyżowania dróg w kształcie litery Y, ale jeszcze nigdy nie ucierpiał w wyniku – dość newralgicznego – położenia. Okalał go stary drewniany płotek, a przed drzwiami wejściowymi rosła przeszło siedemdziesięcioletnia grusza, pamiętająca jeszcze budowę drewnianego domu.

Zobacz też: Czarna seria utonięć w Lubelskiem. Dramat goni dramat

Czułem się tu bezpieczny, a dom choć skromny, w zupełności mi wystarczał – mówi mężczyzna. Poczucie bezpieczeństwa prysło jak bańka mydlana kilka dni temu. Pan Mirosław szykował się do pracy w nieodległej kopalni. Jak zwykle siadł sobie na schodkach przed drzwiami, ciesząc się z ładnej pogody. Kiedy przypomniał sobie o rowerze, który winien schować do komórki, stojącej za domem, wstał i wziął się za to. Nie zdążył nawet tego zrobić. Kilkanaście, a może jedynie kilka sekund później usłyszał huk. – Jakby odrzutowiec startował, straszne to było – wspomina. Widoku, który ujrzał, wyglądając zza węgła, nie zapomni do końca życia. Gdyby siedział tam, gdzie siedział kilka sekund wcześniej, byłoby po nim. – Nie było płotka, nie było gruszy, w domu stał ciągnik z dwiema przyczepami pełnymi zboża – wspomina z przerażeniem.

Czy politycy powinni dostać podwyżki? Zdania Polaków podzielone

Co się stało? Krzysztof W. (28 l.), bogaty sąsiad z tej samej wsi, ściął zakręt w prawo i staranował obejście Seroczyńskiego. – Wyjechał mi osobówką zza zakrętu, musiałem odbić i straciłem panowanie nad ciągnikiem – tłumaczył później. St. sierż. Jagoda Stanicka z policji w Lubartowie informuje, że traktorzysta był trzeźwy. – Jak wyszło podczas kontroli, jedna z przyczep nie posiadała obowiązkowego ubezpieczenia, ciągnik nie miał aktualnych badań technicznych, a kierujący nie posiadał uprawnień do kierowania tego typu pojazdami – dodaje policjantka.

Na miejscu pojawili się również strażacy. – Działania straży pożarnej polegały między innymi na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz zabezpieczeniu konstrukcji budynku. Budynek nie nadawał się do dalszego zamieszkania – zaznacza kpt. Michał Mazur z PSP Lubartów.

Pan Mirosław stał się bezdomny. Urząd Gminy Uścimów zapewnił mu tymczasowo pokój w ośrodku wczasowym, jednak o pomocy finansowej nie ma mowy. Nie przysługuje mu także odszkodowanie, ponieważ niedawno przepisał nieruchomość na swojego krewniaka. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, rodzina sprawcy chce zadośćuczynić w jakiś sposób Seroczyńskiemu.