Spędzi 25 lat za kratami

Monika udusiła ręcznikiem swojego synka. 10-letni Filipek umierał w męczarniach. Horror w hostelowym pokoju w Lublinie

2023-05-26 10:15

Sąd Okręgowy w Lublinie skazał kobietę na 25 lat więzienia kary za swój bestialski czyn. Sprawą Moniki S. (41 l.), która trzy lata temu udusiła swe dziecko w hotelowym pokoju, zajął się Sąd Apelacyjny w Lublinie. Ona chce dla siebie nadzwyczajnego złagodzenia kary, prokuratura domaga się dożywocia. Sędziowie uznali jednak, że wyrok jest sprawiedliwy.

W czerwcu 2021 roku Sąd Okręgowy w Lublinie skazał Monikę S. na 25 lat więzienia, w grudniu tegoż roku dzieciobójczyni stanęła przed Sądem Apelacyjnym prawdopodobnie dopominając się łagodniejszej kary. Całość, w tym powody wniesienia apelacji, utajniono. Z powodów formalnych proces zaczął się dopiero w połowie października 2022 roku. Zanim dziennikarze zostali wyproszeni z sali, mogli przez chwilę popatrzeć na morderczynie: zimną, bez uczuć, hardo patrzącą w ich kierunku. - Łagodniejszego wyroku nie mogło być - mówili ludzie, kiedy media w czerwcu 2021 podały wyrok pierwszej instancji.

Do niewyobrażalnej tragedii doszło pod koniec listopada 2019 roku w centrum Lublina. W hostelowym pokoju przy ul. Orlej odnaleziono ciało małego chłopca. Szybko okazało się, że miał na imię Filip i przyjechał tam z mamą. Monika S. przywiozła go tam, aby wykonać wyrok. Brutalnie udusiła chłopca ręcznikiem, przyduszając go własnym ciałem. Aby było jej łatwiej, dała mu dwie tabletki na uspokojenie. Ginął w męczarniach, miał obrażenia wewnętrzne spowodowane brutalnością matki. Monika S. potem uciekła, ale policjanci udowodnili klasę szybko ją łapiąc. Dorwali ją w Puławach, podobno chciała targnąć się na swoje życie, nie starczyło jej odwagi. W lutym 2021 roku stanęła przed obliczem Sądu Okręgowego.

Zabójstwo 10-letniego Filipka. Matka: "Żałuję tego"

- Żałuję tego – mówiła ze łzami w oczach. Może zbyt teatralnymi... Podobno zabierając światu swe dziecko chciała, aby zabolało to jej męża, który od niej chciał odejść. Miało to najpewniej związek z wydarzeniami, które miały miejsce dwa lata wcześniej. Narobiła sobie paskudnych długów. Szefowała wtedy Bractwu im. Brata Alberta pomagającemu ubogim. Nie chciała, aby prawdę o jej drugim obliczu odkrył mąż. W latach 2017 -2018 zaczęły się więc finansowe czary "u Brata Alberta" , pomagały jej wtedy w tym pracownice jej podległe. - Poświadczała nieprawdę co do wypłacanych zapomóg i część pieniędzy wypłacała sobie - dowodzą śledczy. Było tego ponad 180 tys. zł, kradzionych w różnych kwotach: od kilkuset do nawet 30 tys. złotych.

- Postaram się oddać w miarę możliwości te pieniądze - kajała się Monika S. Zapewniała jednak, że nigdy nie sięgnęła po pieniądze, które dla potrzebujących zbierano do puszek. - Musiałam z czegoś oddać inne długi - mówiła. W tej sprawie sąd skazał ją na 6 lat więzienia i 4,5 tys. zł grzywny. Ma też zapłacić 183 tys. zł na rzecz Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta.

Horror w Lublinie. Monika zabiła synka. Kobieta została skazana na 25 lat więzienia

Dużo bardziej sroga jest kara za niewyobrażalną zbrodnię. W czwartek (25 maja) Sąd Apelacyjny w Lublinie wydał prawomocne orzeczenie w tej sprawie. Uznał, że nie może się ostać to, o co wnosiła prokuratura: dożywocie za zabójstwo z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. - To jednak, co przyświecało oskarżonej, to cechy osobowości, nieumiejętność radzenia sobie z trudnościami, niewykształcenie mechanizmu przeciwdziałania zachowaniom agresywnym. Okoliczności zdarzenia, które spowodowały zachowanie, to nakładające się na siebie wydarzenia - tłumaczył SSA Leszek Pietraszko. - Oskarżona miała problemy z wymiarem sprawiedliwości, była w areszcie w związku z inną sprawą. Miała problemy rodzinne i małżeńskie, doszła kwestia jej choroby neurologicznej - mówił sędzia.

To właśnie jej choroba miała być zdaniem obrony powodem, aby doszło do nadzwyczajnego złagodzenia kary. W praktyce oznaczałoby to, że już niedługo Monika S. winna wyjść z więzienia. Sąd uznał jednak, że choroba nie miała wpływu na to, co zrobiła. W dniu wydania wyroku grób chłopca położonym na wzgórzu cmentarzu w Kłodnicy wyglądał pięknie i spokojnie.

Kompletnie pijana siadła za kółko i zabiła matkę czwórki dzieci. Przed sądem odpowiada za zabójstwo...
Sonda
Czy sprawcy zabójstw powinni od razu trafiać za kraty na dożywocie?