Metoda „cash trappingu” nie jest nowa, ale – jak przyznają policjanci – obecnie staje się coraz powszechniejsza. W ręce mundurowych wpadł mężczyzna, który wykorzystywał ją na bankomatach w Lublinie i Kraśniku.
– Przy kradzieży pieniędzy, przestępca montuje nakładkę, powodującą, że banknoty podczas transakcji nie wydostają się na zewnątrz bankomatu. Nakładka umieszczana jest w miejscu, w którym odbierane są pieniądze. Często posiada ona taśmę obustronnie klejącą, która służy do przechwycenia i zatrzymana pieniędzy – tłumaczy kom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Z punktu widzenia osoby wypłacającej pieniądze wydaje się, że bankomat się zablokował. Nie zawsze wzbudza to nawet podejrzenia – w końcu to tylko maszyna. Klienci mogą nawet podejrzewać, że pieniądze z nieudanej wypłaty wrócą na konto. To jednak płonne nadzieje, jeśli gotówka wpadnie w ręce złodzieja.
– Klient nie jest świadomy, że stał się ofiarą ataku. Gotówka zostaje zatrzymana za nakładką – dodaje Gołębiowski. Tak było m.in. Kraśniku. W Lublinie zadziałały zabezpieczenia bankomatu.
W ręce mundurowych wpadł mężczyzna odpowiedzialny za „cash trapping”. Funkcjonariusze z Lublina udowodnili mu dwa przestępstwa. Za pierwszym razem nakładka ukryła cztery tys. złotych wypłacane z bankomatu w Kraśniku. Za drugim razem w Lublinie złodziej musiał obejść się smakiem.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Policjanci apelują o ostrożność podczas transakcji płatniczych i wypłacania pieniędzy z bankomatów. Złodziej – jak widać – nie próżnują.