Potworna zbrodnia

Ceniony lekarz podejrzany o zabójstwo żony. Szokujące słowa Andrzeja K.: "Tak będzie najlepiej dla wszystkich"

2024-09-27 12:36

Dźgał bez opamiętania, nie zważając na pełne bólu i przerażenia błagania żony o darowanie życia, kilkadziesiąt razy zagłębiając ostrze noża w ciele Doroty K. (57 l.). Jakby wpadł w trans, jakby coś w nim pękło, coś dobiegło końca. Co działo się w głowie Andrzeja K. (64 l.), cenionego lekarza z Annopola na Lubelszczyźnie, który dokonał tak potwornej zbrodni? Był trzeźwy, spokojnie otworzył policjantom drzwi mieszkania. - Tak dla wszystkich będzie najlepiej - podobno mówił, kiedy skuty kajdankami schodził klatką schodową.

W Annopolu, powiat kraśnicki, liczącym niespełna 2500 mieszkańców miasteczku położonym nieopodal brzegu Wisły małżeństwo K. znane było każdemu. To nie przesada, bo przez lata wspólnie prowadzili przychodnię zdrowia przy ul. Leśnej. On był lekarzem, przyjmował pacjentów, ona zaś pielęgniarką. Żadnych, ale to żadnych niepokojących rzeczy. - Był świetnym specjalistą, leczył mnie od takiego - 40-letni mężczyzna prowadzący sklep w rynku pokazuje dłonią w okolice pasa. Podczas badania był cichy, skoncentrowany, taki trochę milczek, ale miły. - A moją córką jak się zajął, cudownie. Uwielbiała do niego chodzić - dodaje mężczyzna.

Przychodnię zdrowia prowadził wspólnie z żoną Dorotą. Tak widnieje w dokumentach. - Ale decyzje podejmowała ona, pani Dorota szefowała - zwraca uwagę ktoś inny, poruszając być może bardzo ważną rzecz. Znał ich dobrze. - On się czuł przez nią tłamszony, wykorzystywany i tak od ponad 20 lat. Miał dość - urywa opowieść w pół zdania, jakby zdając sobie sprawę, że za dużo powiedział.

Zabójstwo w Annopolu. Lekarz miał zabić żonę pielęgniarkę

Bo na zewnątrz wyglądali na zgodne małżeństwo. Choć żyli na dobrej stopie, nie afiszowali się bogactwem. Mieszkali w bloku, nieopodal przychodni. To tam doszło do tragedii. Rano, około 7 Andrzej K. chwycił butelkę po wódce i uderzył nią żonę w głowę. Nie wiadomo, czy pokłócili się przy śniadaniu ani skąd w kuchni była pusta flaszka po alkoholu. Potem zaczął zadawać ciosy nożem. Krwawe ślady znaczyły drogę z kuchni do pokoju i dalej, na balkon. Dorota K. uciekała, z balkonu krzyczała o pomoc. Nikt nie zdążył pomóc, choć policja zawiadomiona przez świadków pojawiła się natychmiast.

"Nie stawiał oporu"

Z niedawno otworzonego posterunku policji mieli do nich nieco ponad kilometr. Choć spodziewano się, że Andrzej K. zabarykaduje się w mieszkaniu, on spokojnie otworzył drzwi. Jego spokój i widok nieruchomego ciała w kałuży krwi to zestawienie budzące grozę. - Patrol przystąpił natychmiast do reanimacji, wezwał też wsparcie medyczne. Mimo wysiłku ratowników, życia kobiety nie udało się uratować. Policjanci zatrzymali do sprawy 64-latka, w trakcie zatrzymania był on spokojny, nie stawiał oporu - opowiada asp. Paweł Cieliczko z policji w Kraśniku. Mężczyzna trafił do aresztu śledczego na 3 miesiące.

- Andrzej K. usłyszał zarzut zabójstwa poprzez wielokrotne ugodzenie nożem 57-letniej Doroty K. – mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień, nie odniósł się w żaden sposób do postawionych zarzutów. Grozi mu dożywocie za kratami.

Na ciele zabitej lekarki liczne rany. Jej mąż aresztowany
Sonda
Czy sprawcy zabójstw powinni od razu trafiać za kraty na dożywocie?