Małżeństwo napadło na mężczyznę

i

Autor: KPP Łęczna Kamil S. może liczyć się z surową karą

KRWAWE MAŁŻEŃSTWO z Łęcznej. Mąż z żoną zaatakowali 39-latka. POWÓD SZOKUJE!

2020-11-25 14:50

Nie ma to jak zgodne małżeństwo! Milena (28 l.) i Kamil (33 l.) S. bawili się właśnie w najlepsze na domówce u znajomych, kiedy do mieszkania wszedł 39-latek. Jął się naprzykrzać gospodarzowi, który spotykał się z jego siostrzenicą. Dla Kamila S. to było zbyt wiele: rzucił się na mężczyznę z nożami w rękach, a kiedy ten ranny zaczął uciekać, wspólnie z żoną ruszył za nim w pogoń. Małżeństwo dogoniło go i dotkliwie pobiło.

Do krwawych zajść doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek w centrum Łęcznej. 39-latek zapukał do drzwi znajomego. Wewnątrz trwało kameralne spotkanie towarzyskie. – Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że udał się do znajomego w celu wyjaśnienia problemów miłosnych swojej siostrzenicy – informuje sierż. sztab. Izabela Zięba z policji w Łęcznej.

Zobacz też: Wziął siekierę i ZAATAKOWAŁ sąsiada! SCENY GROZY w gminie Bełżyce. Poszło o… miedzę

Z mieszkania wypadł wtedy Kamil S. W obu rękach trzymał noże, którymi zaczął wymachiwać nad przerażonym gościem. W pewnym momencie ostrze przecięło czoło napadniętego 39-latka. Kiedy krew zalała mu oczy, zrozumiał, że wszystko może skończyć się dla niego tragicznie. Zaczął uciekać. Ale nożownik i jego żona nie zamierzali odpuszczać. Jak to w zgodnym małżeństwie, rozumieli się bez słów. Ruszyli za nim w pogoń. Dorwali go po kilkudziesięciu metrach, w rejonie tzw. łęczyńskiego deptaka.

Express Biedrzyckiej - Magdalena Biejat: Policja to zbrojne ramię PiS

– Gdy pokrzywdzony przewrócił się na ziemię, zaczęli go kopać i uderzać pięściami – dodaje policjantka. Uciekli, kiedy 39-latek zaczął wzywać pomocy.

Na miejscu pojawiła się karetka pogotowia i policja. Mundurowi nie mieli problemu w namierzeniu sprawców. – Łęczyńscy operacyjni szybko ustalili personalia agresywnego małżeństwa, którym okazała się 28-letnia kobieta i 33-letni mężczyzna. Para została zatrzymana przez funkcjonariuszy, a następnie osadzana w policyjnym areszcie – podsumowuje Zięba. Zgodnie przyznali, że nie wiedzą, dlaczego tak się zachowali.