AKTUALIZACJA – 31.05: Potrącona rowerzystka nie żyje. Tragiczny finał wypadku w Krasnymstawie
Potrącona wraz z dzieckiem rowerzystka z Krasnegostawu nie przeżyła. Lekarzom nie udało się jej uratować. Od soboty jej stan był krytyczny. Jej trzyletni synek też został ciężko ranny, chłopiec walczy o życie. Więcej na ten temat: Potrącona rowerzystka nie żyje. Zabiła ją pijana 59-latka. Tragiczny finał wypadku w Krasnymstawie
Wcześniej informowaliśmy:
Sobotnia (28.05) tragedia w Krasnymstawie (woj. lubelskie) wstrząsnęła mieszkańcami miasta i regionu. Pijana jak bela potrąciła rowerzystkę z 3-letnim dzieckiem! Kobieta miała 2,5 promila alkoholu w organizmie. Podczas pijackiego rajdu taranowała zaparkowane samochody, aż w końcu potrąciła Agnieszkę N. i jej synka – nieopodal ich domu. 45-latka jest w stanie krytycznym. Jej synek również trafił do szpitala z obrażeniami zagrażającymi życiu.
59-letniej Annie K. grozi 12 lat pozbawienia wolności. Usłyszała pięć zarzutów. Sąd podjął właśnie ważną decyzję: najbliższe trzy miesiące spędzi za kratami, gdzie poczeka na proces.
Pijacki rajd 59-latki skończył się tragicznie. Jak już opisywaliśmy, w sobotę około godz. 10.00 najpierw uszkodziła dwa samochody na parkingu i… uciekła. Próbując uniknąć odpowiedzialności, doprowadziła do kolejnej kolizji z zaparkowanym samochodem. Co zrobiła? Znów uciekła. Niestety później staranowała Agnieszkę N., która jechała na rowerze z trzyletnim synkiem.
– Kierująca rowerem jechała w tym samym kierunku i nie mogła w żaden sposób uniknąć zdarzenia. Po potrąceniu rowerzystki kierująca Toyotą przejechała jeszcze około 50 metrów, gdzie zderzyła się kierującą Renault, która zatrzymała auto, widząc wypadek – relacjonuje kom. Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Sąd Rejonowy w Krasnymstawie zadecydował w poniedziałek (30.05), że 59-latka poczeka na swój proces w areszcie. Za kratami spędzi najbliższe trzy miesiące. Może jej grozić 12 lat więzienia.
Obie ofiary pijanej kobiety walczą o życie w szpitalu, stan Agnieszki N. jest naprawdę bardzo ciężki.
Pani Agnieszka mieszka z mężem i dziećmi (ma trzy córki i synka) w domu przy ul. Kościuszki – ustalili dziennikarze SE.pl. – Tak bardzo chcieli mieć synka i Bóg dał im go już w wieku dojrzałym – mówią smutno ludzie w sklepie nieopodal miejsca tragedii. – Dobrze im się żyło, spokojnie i rodzinnie.
Polecany artykuł:
W sobotę przed południem Agnieszka N. wzięła synka na fotelik rowerowy, wybierali się na wycieczkę do miasta. Chciała zapewne zrobić zakupy i zobaczyć, co dzieje się w sklepie, który prowadziła z siostrą w centrum miasta. Zdołali przejechać… 200 metrów! Córki, które zostały w domu, nie zdążyły jeszcze zamknąć bramy.