Maluch błagał o ratunek, kryjąc się w krzakach w Koroszczynie. Był przemoczony, wychudzony i zziębnięty. Nie dość, że mundurowi uratowali mu życie i odkarmili, to jeszcze jeden z nich, post. Kamil Karliński, zabrał go do domu. Niezwykła historia! Poznajcie kotka, który uciekł przed niebezpieczeństwem, zasiadł na honorowym miejscu w radiowozie i odnalazł nowy dom.
Zobacz też: Ukradł jaszczury Leśmiana. Uparty złodziej Paweł G. szalał w Zamościu
Patrolujący Koroszczyn i okolice posterunkowi Kamil Karliński i Bartłomiej Król usłyszeli przeraźliwe miauczenie, dobiegające z krzaków. Było pełne przerażenia i wołania o pomoc. Nie wahali się nawet chwili, zwłaszcza że małemu, rudemu kociaczkowi, który darł się wniebogłosy, groziło śmiertelne niebezpieczeństwo!
– Zauważyli lisy, które stanowiły wyraźne zagrożenie dla znajdującego się w zaroślach kotka. Szybko odnaleźli wygłodzonego i przemoczonego malucha – opowiada kom. Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.
Oczywiście kotek mógł liczyć na troskliwą opiekę. Został nakarmiony i napojony, funkcjonariusze zadbali także o to, aby było mu ciepło i bezpiecznie. – Do czasu zakończenia przez nich służby kotek znalazł też „honorowe miejsce” na przednim siedzeniu policyjnego radiowozu – dodaje policjantka.
Mundurowi nie zamierzali zostawić go i później. Zabrali go ze sobą, zaplanowali też wizytę u lekarza weterynarii, żeby sprawdzić, jak miewa się maluszek. Ten zaś, po kilku godzinach w bezpiecznym miejscu, ożywił się i zaczął dokazywać. No i przy tym… zdobył serce jednego z funkcjonariuszy. – Posterunkowy Kamil Karliński zdecydował się zabrać go ze sobą, dając mu bezpieczny i kochający dom – dodaje kom. Barbara Salczyńska-Pyrchla.