To nie myśliwy, to zwyczajny kłusownik i należy mu się surowa kara – nawet znani z tego, że trzymają się blisko siebie, myśliwi odcinają się od zbrodni, którą popełnił Dariusz Ch. (51 l.). Choć był myśliwym, to bez namysłu wyciągnął broń tam, gdzie nigdy nie powinien tego robić, niedaleko pełnego młodych ludzi internatu szkoły ogrodniczej w Kluczkowicach.
Zabił młodego chłopca z Kazachstanu, Imanali N. (+16 l.) umierał w męczarniach…
Niestety, wszyscy w okolicy wiedzą, że w sadzie pod bursą w Kluczkowicach odbywają się nielegalne polowania. Wiadomo, dziki przychodzą na jabłka, a na dziki przychodzą ci, dla których mordowanie zwierząt jest najważniejsze. Łatwy cel. Oficjalnie robić tego nie można. Za blisko ludzi. Za blisko budynków. Morderca doskonale to wiedział.
Choć „władcy kniei” odcinają się od kolegi, zabójca wciąż dumnie figuruje w składzie Koła Łowieckiego nr 47 „Bekas” w Opolu Lubelskim. Ale wygląda na to, że nawet myśliwi są głęboko poruszeni bezsensowną śmiercią młodego Kazacha. Imanali po raz pierwszy pojawił się w pięknym pałacu Kleniewskich, gdzie mieści się szkoła, na początku września. Uczył się dokładnie dwa miesiące.
– Cała społeczność myśliwych jest niezwykle poruszona tą tragedią. Składamy wyrazy szczerego współczucia bliskim zmarłego chłopca. Podjęliśmy kroki, aby skontaktować się z jego rodziną w celu udzielenia wsparcia – informuje Paweł Lisiak, łowczy krajowy. Na Dariuszu Ch. nie zostawia suchej nitki. – Sprawca zdarzenia w momencie popełnienia czynu nie wykonywał polowania, lecz kłusował. Dodatkowo złamał wszelkie obowiązujące myśliwych zasady bezpieczeństwa, jak i normy etyczne.
W ciągu kilkudziesięciu godzin PZŁ wyrzuci go ze swoich szeregów. Dariuszowi Ch. grozi dożywocie. Babcia chłopca po kwarantannie pojawi się w Kluczkowicach. Była bardzo dumna, że on i siostra, a jej wnuczka, uczą się w Polsce. To miało być wspaniałe okno na przyszłość. Zostało brutalnie zamknięte, w momencie, gdy bezwzględny myśliwy pociągnął za spust…