Jego chora fascynacja sięgała tak daleko, że gdy podziękowano mu za współpracę w OSP – zaczął sam podpalać. Później podziwiał „efekty” swoich działań, dbając o to, by pozostać bezkarnym. Długo mu się to udawało, choć śledczy robili wszystko, by go dopaść. Strażacy z okolic Kazimierza Dolnego od dawna podejrzewali, że walczą z efektami „pracy” seryjnego podpalacza. Nie wiedzieli, że to ich „kolega”.
Młodzieniec do niedawna był druhem OSP, jednak w pewnym momencie podziękowano mu za współpracę. Mundur, z którego był tak dumny, musiał zawiesić na kołku. A że nie potrafił żyć bez adrenaliny, jaką dawał mu huk buzującego ognia, zaczął sam podpalać i potem patrzeć na strażackie akcje.
– Puławscy kryminalni od kilku miesięcy rozpracowywali sprawę licznych pożarów, do których dochodziło na terenie gminy Kazimierz Dolny. Najczęściej płonęły drewniane i niezamieszkałe budynki, takie jak pustostany czy stodoły ze znajdującym się wewnątrz sprzętem rolniczym. Podpaleniu uległ także dawny ośrodek wypoczynkowy – wylicza st. sierż. Małgorzata Okoń z Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
W końcu, po kilku tygodniach pracy, działania śledczych przyniosły efekt.
– Kryminalni wytypowali osobę, która stoi za tymi podpaleniami. To 24-letni letni mieszkaniec gminy Kazimierz Dolny, jak się okazało, były strażak ochotnik – dodaje policjantka.
Dla druhów z jednostek OSP to podwójny cios. Nie dość, że musieli się mierzyć z pożarami wywoływanymi ludzką ręką – zupełnie bezsensownymi, a przecież groźnymi – to jeszcze sprawcą tych wszystkich dramatycznych zdarzeń był ich niegdysiejszy „kolega”.
Mężczyzna usłyszał pięć zarzutów dotyczących podpaleń i spowodowania strat wielkich rozmiarów.
– Przyznał, że podpalał, bo był zafascynowany działaniami strażaków. Począwszy od pierwszego zdarzenia, starał się, by podejrzenia nie padły na jego osobę. Nie potrafił jednak powiedzieć, co nim kierowało i skąd brały się pomysły następnych podpaleń – relacjonuje Okoń.
24-letniemu eks strażakowi podpalaczowi grozi do 10 lat więzienia. Właśnie zapadła ważna decyzja – mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi za kratami i tam poczeka na proces. W tym czasie nic więcej już nie podpali.
– Mężczyzna przyznał się do winy. Z jego wyjaśnień wynika, że nagle pojawiał się u niego silny impuls. Czuł silną potrzebę, żeby coś podpalić – opowiada szef Prokuratury Rejonowej w Puławach, prok. Grzegorz Kwit, cytowany przez PAP.