Pierwszy z koziołków stanął pod koniec stycznia 2022 roku na schodach magistratu. Onufry, wykonany z brązu koziołek z trąbką przy ustach. Imię i instrument to pamiątka po zmarłym w 2019 roku Onufrym Koszarnym, który prawie przez ćwierć wieku wygrywał codziennie w południe hejnał miejski z balkonu magistratu.
– Chcemy, aby takich koziołków było więcej, każdy zaś przypominał jakąś historię Lublina – tłumaczą „koziołkowe” pomysły pomysłodawcy z fundacji Lubelskie Koziołki. W sobotę, 7 maja uroczyście przywitano koziołka o imieniu Kazik. Stanął przy Bramie Krakowskiej, która, jak tłumaczą w fundacji, zwana była pierwotnie Wyższą i była bramą wjazdową.
– Nazwę swoją wywodzi od królewskiego traktu, na który prowadziła w stronę stolicy – Krakowa. Brama wchodziła w skład średniowiecznej linii obronnej miasta ufundowanej przez króla Kazimierza Wielkiego – przypominają Lubelskie Koziołki na swej stronie internetowej. Stąd też imię wybrane dla nowej figurki. A skąd zegarmistrzowski klucz? Tu już wchodzimy do krainy legend lubelskich.
Już kilkaset temu miasto doczekało się mało pochlebnego wierszyka: „Wszędzie częstokroć mylą się zegarze, lecz te w Lublinie najpewniejsze łgarze”...
– Jak głosi legenda, dawno temu pieczę nad zegarem sprawował nijaki Pan Lutowski, który miał dwie pasje, zegary i gorzałkę, co iść w parze niestety nie chciało. Zdarzyło mu się mechanizm zegara nie raz zdemolować. Skutkiem czego niewłaściwy czas zegar wskazywał. Nawet kiedy Pan Lutowski czas żywota swego ziemskiego zakończył, zegar chodzić dobrze nie chciał. Wieść się szybko o tym rozeszła, że to pewnie duch zegarmistrza we wskazówkach miesza. Cóż, Lublinianie już do tego przywykli, wybryki bramowego ducha polubili, a czas w Lublinie jakby w swoim rytmie płynie – przypominają Koziołki i ten jeden konkretny, ustawiony przy bramie.