W Teklinie, małej wsi położonej nieopodal Krzczonowa, dawno nie widziano podobnej tragedii. Malowniczo położona miejscowość spała, kiedy w domu Stanisławy M. pojawił się ogień. Zrazu niewielki, prawdopodobnie z nieszczelnego przewodu kominowego poleciała iskra, w ciągu kilku minut pożar zawładnął budynkiem całkowicie. - Informacje o tym zdarzeniu dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Lublinie otrzymał po 2 w nocy od mieszkańców sąsiedniej posesji. Ze zgłoszenia wynikało, iż pali się dom jednorodzinny - opowiada nadkom. Kamil Gołębiowski z KMP w Lublinie. Na miejscu pojawiły się służby ratunkowe. - Podczas akcji gaśniczej z budynku wyniesiono dwie osoby. Niestety pomimo udzielonej pomocy nie udało się uratować ich życia. Dogaszanie pogorzeliska trwało przez wiele godzin.
Próbował uratować swoją babcię
Zginęli babka z wnukiem. Leżeli obok siebie przy drzwiach do domu. Ogień nie zabił ich we śnie. Wiedzieli, że muszą się ratować. Najpewniej Kamil próbował wyciągnąć z domu swoją babcię. - Był z nią zżyty mocno. Oboje sobie pomagali w życiu - opowiadają sąsiedzi. Mężczyźnie nie udało się spełnić swych marzeń. W liceum był najlepszym uczniem, zaczął studia na politechnice, a potem wszystko stanęło. Po śmierci rodziców został z babcią, mamą taty. Pojawił się alkohol, dużo alkoholu. - Bo mi tak dobrze - odpowiadał pytany, czemu nie zacznie żyć po swojemu. A on właśnie żył po swojemu.
- Od razu po ugaszeniu ognia pod nadzorem prokuratora rozpoczęło się wyjaśnianie przyczyn i dokładnych okoliczności pożaru. W oględzinach bierze udział biegły z zakresu pożarnictwa. Wstępne czynności wskazują, że mogło dojść do nieszczelności przewodu kominowego - dodaje nadkom. Gołębiowski.
Msza święta pogrzebowa odbędzie się w parafii polskokatolickiej w Kosarzewie, do której należeli oboje.