Tragedia w Chełmie. 9-latka nie żyje

Julcia zakrztusiła się cukierkiem. Żałoba w szkole. "Niewyobrażalny ból"

Biało-szary budynek szkoły „Arka Nasz Dom“ w Chełmie (woj. lubelskie) z umieszczonym nań logo, piękną, niebieską łódką z rozpostartym żaglem stracił całą radość, jaką w sobie miał. W środę (26 lutego) rano doszło tam do niewyobrażalnej tragedii. Podczas zajęć integracyjnych 9-letnia Julia zakrztusiła się cukierkiem, zaczęła dusić się i zmarła, mimo natychmiastowej pomocy nauczycielek, a potem ratowników medycznych. Kto zawinił? Czy można było uniknąć nieszczęścia? To chcą wyjaśnić prokuratorzy.

Lublin SE Google News
Autor:

Chełm. W szkole poruszenie po śmierci 9-letniej Julii. "Niewyobrażalny ból"

To nowoczesny, ładnie zaprojektowany budynek na przedmieściach Chełma, niedaleko drogi prowadzącej do Hrubieszowa. Działa kilka lat. - To dla nas bardzo ważne, by dzieci czuły się u nas bezpiecznie jak w domu - takie hasło wita odwiedzających stronę internetową „Niepublicznej Szkoły Podstawowej Dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Arka Nasz Dom“ w Chełmie. I mimo ponurego czasu, jaki tam teraz panuje, pewnie jest prawdziwe. Nikt nie chciał, żeby dziewczynka umarła. To pewne.

- Nasze myśli i modlitwy w tym trudnym czasie kierujemy do rodziny i bliskich dziewczynki. To niewyobrażalny ból dla wszystkich, którzy mieli okazję ją znać - napisano w komunikacie opublikowanym na stronie szkoły, podpisanym przez dyrektorkę, Beatę Witamborską. - Jako szkoła jesteśmy zszokowani i poruszeni.

Jak nam się udało ustalić nieoficjalnie, Julka mieszkała pod Chełmem z rodzicami i rodzeństwem. W domu dostawała ogrom miłości, co sprawiało, że jej życie naznaczone niepełnosprawnością intelektualną i fizyczną było szczęśliwe. Lubiła przychodzić do Arki. Feralnego dnia pojawiła się na zajęciach, które mimo ferii zimowych odbywały się w szkole. Była energicznym dzieckiem, nie przeszkadzało jej nawet to, że niedawno przeszła zabieg i miała trudności z przełykaniem. Winna zapomnieć przez pewien czas o jedzeniu stałych pokarmów, ale wiadomo, jak trudno jest wytłumaczyć to 9-latce.

Nauczycielka zwróciła Julii uwagę. Chwilę później doszło do tragedii

Nie wiadomo, skąd w jej ręku znalazł się cukierek, być może przyniosła go z domu, w plecaku. Jedna z dwóch nauczycielek, które opiekowały się dziećmi zauważyła, jak odwija go ze sreberka. Poprosiła, żeby jej oddała to, co ma w rączce. A Julka? Tym szybciej schowała go do buzi. Zaczęła się krztusić. Nauczycielki zaczęły ją cucić i reanimować, kiedy straciła przytomność. Dziewczynką zajęli się lekarze. Niestety...Choć wszyscy robili co mogli, żeby ją uratować, nie udało się. Julka zmarła w szpitalu.

Prokuratura bada sprawę

Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Lublinie.

Postępowanie dotyczy narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia przez osoby odpowiedzialne za opiekę nad dzieckiem oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.

- informuje Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.

Będzie kontrola kuratorium. Szkoła gotowa do współpracy

W czwartek (27 lutego) odbyła się sekcja zwłok. Nikomu nie postawiono zarzutów. Kontrolę szkoły zapowiedziało także kuratorium oświaty w Lublinie.

- Będziemy współpracować z odpowiednimi służbami, aby dokładnie zbadać okoliczności tego zdarzenia. Chcemy mieć pewność, że wszystkie środki bezpieczeństwa w naszej placówce są przestrzegane i że uczniowie mogą uczyć się w bezpiecznym środowisku - deklaruje dyrektorka szkoły.

CZYTAJ TEŻ: Wojna na Ukrainie. Mieszkańcy tej polskiej wsi ciągle żyją w lęku. "Najbardziej cierpimy my"

Raport Jacek Bartosiak