Grzybowe święto w Lublinie. Plac Litewski zamienił się w las pełen grzybów

2025-10-10 9:52

Na grzyby! W miarę ciepłe noce i pogodne dni sprawiły, że lasy Lubelszczyzny otworzyły swój grzybowy skarbiec zapraszając łaknących pełnych koszy grzybiarzy. Ale tak wielkiej grzybowej różnorodności jak na...Placu Litewskim nie znajdzie się na żadnej leśnej polanie. Wszystko dlatego, że właśnie z sercu Lublina miał miejsce piknik edukacyjny z grzybami w roli głównej.

  • Piknik edukacyjny „Poznaj grzyby – unikniesz zatrucia” odbył się w czwartek, 9 października, na Placu Litewskim w Lublinie.
  • Na stoiskach zaprezentowano kilkadziesiąt gatunków grzybów – od popularnych borowików i kurek po rzadkie okazy, jak siedzuń sosnowy.
  • Grzyby przywieziono m.in. z okolic Lubartowa i Kozłówki.
  • Odwiedzający mogli poznać różnice między gatunkami jadalnymi a trującymi oraz zasięgnąć porad grzyboznawców.
  • Specjaliści przypominali zasadę: zbieramy tylko grzyby, które dobrze znamy.

- Poznaj grzyby – unikniesz zatrucia – hasło wydarzenia, które odbywało się w czwartek (9 października) mówi wszystko. Organizatorzy - Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie oraz Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Lublinie oraz Studenckie Koło Naukowe Biologów UMCS zadbali o to, aby na stoiskach nie zabrakło nie tylko fachowych porad grzyboznawców, ale i pięknych, pachnących okazów grzybów kilkudziesięciu gatunków.

- Okolice Lubartowa i Kozłówki - udało się nam dowiedzieć, skąd na Plac Litewski trafiły piękne borowiki, kurki, koźlaki, kanie... Nie zabrakło także całkowicie nieznanych szerszemu gronu gatunków, jak np. siedzuń sosnowy, wyglądający jak stwór z mórz południowych, a nie grzyb z polskiego lasu. - Jest przepyszny, najlepszy w formie kotleta panierowanego - zachwalała jedna z odwiedzających piknik pań. - Smaczniejszy nawet od kani, którą zamiast smażyć, warto ususzyć, zemleć i używać jako przyprawy do zup i sosów. Efekt murowany!

Zobacz też: Pojechaliśmy na wieś i zapytaliśmy o system kaucyjny. Oto, co usłyszeliśmy

Grzyby, ich mnogość, kolory i kształty naprawdę wyglądały imponująco. A te, których zjedzenie oznacza potężne kłopoty były z lekka zatrważające. - Naprawdę nie można go nawet dotknąć? Przecież on nie wygląda jak muchomor - przekonywała mamę dziewczynka. Tymczasem to muchomor zielonawy, zwany dawniej sromotnikowym.

O tym, jakie grzyby można zbierać i jakie są zasady grzybobrania można było porozmawiać ze specjalistami. Zdaniem Joanny Gąsior, grzyboznawczyni WSSE, z którą rozmawiał Super Express, zasada najważniejsza brzmi: zbieramy tylko te grzyby, które znamy i mamy pewność, że są jadalne.

- Nie zbieramy młodych owocników, ponieważ dopiero w dojrzałym grzybie widać dokładnie cechy gatunkowe - przestrzega znawczyni. Podczas zbioru łatwo bowiem o pomyłkę. O ile goryczak żółciowy, którego weźmiemy za borowika szlachetnego pokara tylko nasze zmysły smaku, jest bowiem bardzo gorzki, to sromotnik (bardzo trujący) zamiast kani lub pieczarka karbolowa (niejadalna, w zasadzie trująca) zamiast zwykłej to już poważne kłopoty. - W razie wątpliwości zapraszamy do odwiedzin - dodaje pani Gąsior.

Czytaj też: "Normalni, pozytywni ludzie". Czad zabił troje przyjaciół. Zmarli we śnie

Wszystkie stacje sanitarno-epidemiologiczne w Polsce prowadzą dyżury grzyboznawców. Ci potwierdzają znaną prawdę, że nad grzybami blaszkowymi z reguły nie warto się pochylać, a te siatkowe prawie zawsze są jadalne. A te najpiękniejsze, czyli czerwone muchomory także mogą okazać się pomocne: w ich okolicy lubią rosnąć grzyby szlachetne. Taki leśny drogowskaz.

Czy warto jeść grzyby?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki