- Piknik edukacyjny „Poznaj grzyby – unikniesz zatrucia” odbył się w czwartek, 9 października, na Placu Litewskim w Lublinie.
- Na stoiskach zaprezentowano kilkadziesiąt gatunków grzybów – od popularnych borowików i kurek po rzadkie okazy, jak siedzuń sosnowy.
- Grzyby przywieziono m.in. z okolic Lubartowa i Kozłówki.
- Odwiedzający mogli poznać różnice między gatunkami jadalnymi a trującymi oraz zasięgnąć porad grzyboznawców.
- Specjaliści przypominali zasadę: zbieramy tylko grzyby, które dobrze znamy.
- Poznaj grzyby – unikniesz zatrucia – hasło wydarzenia, które odbywało się w czwartek (9 października) mówi wszystko. Organizatorzy - Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie oraz Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Lublinie oraz Studenckie Koło Naukowe Biologów UMCS zadbali o to, aby na stoiskach nie zabrakło nie tylko fachowych porad grzyboznawców, ale i pięknych, pachnących okazów grzybów kilkudziesięciu gatunków.
- Okolice Lubartowa i Kozłówki - udało się nam dowiedzieć, skąd na Plac Litewski trafiły piękne borowiki, kurki, koźlaki, kanie... Nie zabrakło także całkowicie nieznanych szerszemu gronu gatunków, jak np. siedzuń sosnowy, wyglądający jak stwór z mórz południowych, a nie grzyb z polskiego lasu. - Jest przepyszny, najlepszy w formie kotleta panierowanego - zachwalała jedna z odwiedzających piknik pań. - Smaczniejszy nawet od kani, którą zamiast smażyć, warto ususzyć, zemleć i używać jako przyprawy do zup i sosów. Efekt murowany!
Zobacz też: Pojechaliśmy na wieś i zapytaliśmy o system kaucyjny. Oto, co usłyszeliśmy
Grzyby, ich mnogość, kolory i kształty naprawdę wyglądały imponująco. A te, których zjedzenie oznacza potężne kłopoty były z lekka zatrważające. - Naprawdę nie można go nawet dotknąć? Przecież on nie wygląda jak muchomor - przekonywała mamę dziewczynka. Tymczasem to muchomor zielonawy, zwany dawniej sromotnikowym.
O tym, jakie grzyby można zbierać i jakie są zasady grzybobrania można było porozmawiać ze specjalistami. Zdaniem Joanny Gąsior, grzyboznawczyni WSSE, z którą rozmawiał Super Express, zasada najważniejsza brzmi: zbieramy tylko te grzyby, które znamy i mamy pewność, że są jadalne.
- Nie zbieramy młodych owocników, ponieważ dopiero w dojrzałym grzybie widać dokładnie cechy gatunkowe - przestrzega znawczyni. Podczas zbioru łatwo bowiem o pomyłkę. O ile goryczak żółciowy, którego weźmiemy za borowika szlachetnego pokara tylko nasze zmysły smaku, jest bowiem bardzo gorzki, to sromotnik (bardzo trujący) zamiast kani lub pieczarka karbolowa (niejadalna, w zasadzie trująca) zamiast zwykłej to już poważne kłopoty. - W razie wątpliwości zapraszamy do odwiedzin - dodaje pani Gąsior.
Czytaj też: "Normalni, pozytywni ludzie". Czad zabił troje przyjaciół. Zmarli we śnie
Wszystkie stacje sanitarno-epidemiologiczne w Polsce prowadzą dyżury grzyboznawców. Ci potwierdzają znaną prawdę, że nad grzybami blaszkowymi z reguły nie warto się pochylać, a te siatkowe prawie zawsze są jadalne. A te najpiękniejsze, czyli czerwone muchomory także mogą okazać się pomocne: w ich okolicy lubią rosnąć grzyby szlachetne. Taki leśny drogowskaz.