Godziszów: Ugasił POŻAR i wrócił na swoje WESELE. Policjant, strażak i bohater w jednym!

i

Autor: Lubelska Policja Godziszów: Ugasił POŻAR i wrócił na swoje WESELE. Policjant, strażak i bohater w jednym!

Godziszów: Ugasił POŻAR i wrócił na swoje WESELE. Policjant, strażak i bohater w jednym!

2020-09-03 14:38

St. post. Paweł Bartnik na długo zapamięta swoje wesele. Nie tylko z powodu zawarcia związku małżeńskiego, ale także z powodu pożaru. Policjant, ale także strażak - ochotnik rzucił się do akcji ratownicze, bo tuż obok sali weselnej płonął dom jednorodzinny.

W miniony weekend st. post. Paweł Bartnik świętował zawarcie związku małżeńskiego. W niedzielę popołudniu przebywał w remizie strażackiej w Godziszowie razem ze swoimi gośćmi. W pewnym momencie jeden z zaproszonych poinformował, że obok doszło do pożaru domku jednorodzinnego!

- Pan młody błyskawicznie zawiadomił na numer 112 służby ratunkowe i wraz z kolegami ochotnikami będącymi na weselu, ruszył do gaszenia pożaru. W remizie zawyła syrena strażacka. Po przybyciu na miejsce ustalił czy w domu nie ma osób poszkodowanych. Z weselnikami wyłączyli prąd w domu - relacjonuje Lubelska Policja.

Sytuacja była bardzo trudna, bowiem dym z palącego się budynku coraz silniej unosił się do góry, ale brakowało sprzętu gaśniczego. Pan Młody wspólnie z weselnikami podjęli decyzję o użyciu wody ze studni znajdującej się na posesji i przystąpili do gaszenia ognia przy pomocy węża ogrodowego.

- Dzięki szybkiej akcji udało się nie dopuścić do spalenia całego domku, a zasięg pożaru ograniczając do jednego pomieszczenia. W niedługim czasie na miejsce dojechały zastępy straży pożarnej dogaszając pożar - relacjonują mundurowi.

Po całej akcji, funkcjonariusz wrócił na zabawę weselną, która trwała w najlepsze. Panna Młoda nie była zaskoczona wzorową postawą swojego męża.

Funkcjonariusze z Lubuskiej Policji życzą małżeństwu wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. My również dołączamy się do dobrych słów i życzymy jak najmniej pożarów w małżeństwie.

Pójście na wesele to samobójstwo? Mocne słowa epidemiologa