Festiwal w Lublinie

Festiwal Kawy, Herbaty i Słodyczy w Lublinie. Oto jak przyrządza się kawę po tatarsku. "To wymaga czasu i wyczucia"

2025-02-03 12:59

Tatarzy po raz pierwszy odwiedzili Lublin jeszcze w 1241 roku, ale złupili go wtedy i zniszczyli do szczętu. Tym razem jednak odwiedzili Kozi Gród serwując pyszną kawę po tatarsku. Okazją był Festiwal Kawy, Herbaty i Słodyczy, który gościł w mieście w czasie pierwszego weekendu lutego. Mistrzem ceremonii w parzeniu kawy był Dawid Chazbijewicz, barista z kawiarni Dżezva, polski Tatar.

Dżezva to nazwa naczynka, miedzianego tygielka, w którym powstaje pyszny napar. Taki sam, jaki przyrządzali Tatarzy krymscy, taki jak od lat przyrządzają nasi Tatarzy. Bo jakby ktoś nie wiedział, Polska jest ojczyzną także dla Tatarów. Polscy Tatarzy przybyli na polskie ziemie kilkaset lat temu i przez wieki dali się poznać ze swej miłości do nowej ojczyzny, dla której nie szczędzili krwi. Dość powiedzieć, że co znamienitsze rody w uznaniu zasług dostały szlachectwo i byli jedyną szlachtą niechrześcijańską w Europie, bowiem polonizując się w wielkim stopniu zachowali swą wiarę Mahometa. Krew tatarską mieli pisarze Henryk Sienkiewicz i Ferdynand Ossendowski, gwiazdor Hollywoodu Charles Bronson, a tacy ludzie jak Aleksander Hózman Mirza Sulkiewicz (najbliższy współpracownik Józefa Piłsudskiego w czasach walki o niepodległość Polski) zapisali się złotymi zgłoskami w historii naszego kraju... Od tatarskiego rodu Ułanów powstała zaś nazwa lekkiej polskiej jazdy...

Dawid Chazbijewicz, młody barista z Białegostoku (miasto i okolice są największym skupiskiem polskich Tatarów, dość wspomnieć tatarskie wioski Bohoniki i Kruszyniany) dodał do tego pyszną kawę, która przenosi w dawne czasy...

- Jesteśmy marką kawową, która łączy tradycyjne metody parzenia kawy na piasku z nowoczesnym podejściem do rzemiosła i jakości. Nasze inspiracje czerpiemy z kultury tatarskiej, oferując unikalne doznania smakowe i autentyczność w każdej filiżance - zachęca kawiarnia Dżezva, którą kieruje pan Dawid. Młody Tatar pokazał w Lublinie, jak przyrządza się kawę po tatarsku. Drobno, bardzo drobną arabicę zalewa chłodną wodą w dżezvie właśnie, dodaje odrobinę cukru, cynamonu i kardamonu i zanurza w rozgrzanym do 250 stopni Celsjusza piasku. I delikatnie rusza nim pozwalając naparowi nagrzewać się do 95 stopni Celsjusza.

- To wymaga czasu i wyczucia, kiedy w naczynku powstanie gęsty, kremowy napar - opowiada nie przestając przesuwać tygielkiem po piasku.

Tatarzy parzą kawę w Lublinie
Sonda
Kawa czy herbata?