Chłodna, ale znośna i daleka od zimowej aura, weekend w kalendarzu - pewnie dlatego Targi Lublin pękały w weekend w szwach. Festiwale gastronomiczne cieszą się w Polsce coraz większym powodzeniem. Co tu ukrywać, lubimy sobie wyjść na jedzenie z domu. - Córka dzisiaj bawić się będzie na studniówce, stąd obiadu w domu się nie przewiduje. A my sobie popatrzymy i popróbujemy smacznych rzeczy - zapowiada w imieniu swoim i męża zażywna 50-latka. Na początek tajski street food. Jak tłumaczy Maciej Czajkowski z oferującego taką kuchnię Los Santos, potrawy azjatyckiej ulicy szczególnie przypadły do gustu Polakom.
- Uwielbiamy azjatyckie smaki, a jako ludzie ciekawi świata lubimy widzieć i czuć, jak powstaje danie, które ląduje na naszym talerzu - mówi Czajkowski. Zarówno szaszłyki jak i desery (mango sticky rice za 10 zł i 20 zł porcja) cieszą się wielkim uznaniem.
Nie inaczej jest w stoiskach z sushi i ramenem, kuchnia japońska z powodzeniem rozpycha się przy gastronomicznym stole. Wiemy już o sushi coraz więcej, stąd konsumenci szukają coraz ciekawszych i wyszukanych rolek. - Dlatego sporym powodzeniem cieszy się sushi ze świeżym tuńczykiem, moim zdaniem to bardzo ekscytująca pozycja - podkreśla Japończyk serwujący potrawy z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Ceny? Patrząc na całość oferty, od kuchni japońskiej po wietnamską, gruzińską, itd., tanio nie jest: 20-50 zł za porcję jedzenia. Aby w dwie, trzy osoby popróbować różnych dań, trzeba mieć 100 zł przy sobie. W menu wspólnego biesiadowania nie może zabraknąć też... pysznych, chrupiących owadów, miseczka takich smażonych specjałów kosztuje niecałe 30 zł. - To źródło zdrowego białka, do którego nasze tradycyjne mięsa się nie umywają - zachęca Michał Mendel z Owadów Jadalnych przekonując, że owadzie rarytasy to idealna propozycja zarówno na danie główne, jak i przekąskę, choćby do piwa.
Z dziennikarskiej ciekawości spróbowaliśmy. Jeśli zapomnimy o tym, że chrupiące w buzi mięsko niedawno pełzało bądź tuptało sobie kilkoma parami nóżek i lśni pięknie chitynowym pancerzykiem, to nawet, nawet. Lekkie w smaku, o ciekawej strukturze, jakby mączne trochę, ale nie zapychające. Domowy rumsztyk wołowy z duszoną cebulką lepszy...
Po pysznym posiłku należy się deser. Może to być oryginalne tureckie rachatłukum, może być także czekolada rodem z Dubaju. Szykowana m.in. z najlepszej czekolady i pistacji staje się powoli znana i pożądana. - Na szczęście zaczynamy doceniać jakość słodyczy, z którą idzie, jak wiadomo, nie najniższa cena. Ale warto - zachęca Anna Sidor, producentka wykwintnych słodyczy.
A do tego koniecznie kawa. Po tatarsku. Parzona w rozgrzanym do 250 stopni piasku.