Dzierzkowice. To prawdziwy cud, że nikomu nic się nie stało – można powiedzieć, patrząc na zdjęcia skutków tego zderzenia. Zmasakrowany ciągnik, przyczepka, opryskiwacz. – Siła uderzenia była tak duża, że przyczepka została zniszczona wraz z przewożonym na niej opryskiwaczem, a ursus o mało nie rozpadł się na pół. Na szczęście kierujący pojazdami nie odnieśli obrażeń – informuje mł. asp. Katarzyna Glinka z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku. Jak doszło do tak potężnego zderzenia dwóch maszyn? Wszystko wydarzyło się w środowy wieczór, przed godz. 19.00. – Jak wstępnie ustalili funkcjonariusze ruchu drogowego, 66-letni kierowca ciągnika marki Ursus, skręcając na swoją posesję, nie upewnił się, czy może bezpiecznie wykonać taki manewr i nie ustąpił pierwszeństwa kierującemu oplem z przyczepką, który go wyprzedzał – tłumaczy Glinka.
Zobacz też: Pod prąd na obwodnicy! Dramatyczny wypadek w Białej Podlaskiej
Polecany artykuł:
Doszło do zderzenia obu maszyn i to z ogromną siłą. Jak poważne były skutki tego zdarzenia widać na zdjęciach pokazujących zniszczenia. Ciągnik – jak informują policjanci – omal nie rozpadł się na pół, a przyczepka ciągnięta przez osobówkę została zdemolowana, razem z przewożonym na niej opryskiwaczem. Autem kierował 43-latek, za kierownicą traktora siedział 66-letni mężczyzna. Obaj byli trzeźwi i – co najważniejsze – nie odnieśli obrażeń. Policjanci szybko ustalili, kto zawinił. – Traktorzysta, za nieustąpienie pierwszeństwa, otrzymał mandat karny na miejscu – przyznaje mł. asp. Katarzyna Glinka z KPP w Kraśniku.