It’s impossible (to niemożliwe) – nawet wierni swojemu hasłu „chcieć to móc” żołnierze US Army, kiwali z uznaniem głowami na tempo, z jakim fachowcy z lokalnej firmy budowlanej zbudowali drogę dla ciężkiego sprzętu. Amerykańcy wojskowi od kilku dni rozkładają się na lotnisku w Mokrem pod Zamościem. Przylecieli tu w ramach działań na wschodniej flance NATO. Potrzebowali drogi i… Polacy ją im zbudowali. Niemal od ręki.
– Odcinek o długości 1,5 km utwardziliśmy w ciągu kilku godzin, ciężki sprzęt pracował całą noc i udało się – nie kryje dumy Paweł Michalski (36 l.), współwłaściciel Drogmostu.
Amerykańscy żołnierze pojawili się na lotnisku pod Zamościem kilka dni temu. Obecność 82. Dywizji Powietrznodesantowej związana jest rzecz jasna z zaogniającym się konfliktem między Rosją a Ukrainą. Do naszych wschodnich sąsiadów jest z Zamościa nie więcej niż 60 km.
Liczebność i zadania sojuszników zza oceanu pozostają rzecz jasna tajne. Aby US Army i polskie firmy pomagające w powstawaniu infrastruktury, mogły bez trudu dostać się w głąb lotniska, potrzebna była dobra droga. Istniejąca, pełna błota i kolein, groziła tym, że ciężki sprzęt po prostu ugrzęźnie i tyle.
– W czwartek dostaliśmy telefon, że do utwardzenia jest ok. 1,5 kilometra drogi. Zlecenie może byłoby jak każde inne, gdyby nie czas na jego wykonanie: rozmawiałem z kontrahentem o 13.00, a na 7.00 rano wszystko musiało być gotowe – opowiada Paweł Michalski, który wspólnie z dwoma braćmi prowadzi Drogmost. Długo się nie zastanawiali. – Po godzinie byliśmy już na miejscu ze sprzętem.
Utwardzić drogę – wydawałoby się, że to proste zadanie. Nic bardziej mylnego, najpierw należało wybrać ziemię, położyć rury odwadniające, dostarczyć kruszywo – kilkanaście ciężarówek nawiozło go tam kilkaset ton! – Pracowaliśmy całą noc. Zgodnie z umową, o 7.00 rano po drodze mógł jeździć ciężki sprzęt – podsumowuje z dumą Michalski.