Drogowy koszmar!

Dawid i Kamil zginęli na tej samej drodze w ciągu pięciu dni. Fatum ciąży nad trasą pod Zamościem?

Czy nad tą trasą wisi fatum? Droga krajowa 849 biegnąca przez wieś Zalesie pod Zamościem jest kręta, ale dobrej jakości. W ciągu pięciu dni zginęło na niej w podobnych okolicznościach dwóch młodych kierowców. Dawid Z. (+19 l.) rozbił się na drzewie, Kamil S. (+29 l.) wjechał pod autobus. Obaj zginęli natychmiast po zderzeniu. Zaledwie 1300 metrów dzieli miejsca obu tragedii.

19-latek rozbił się na drzewie

Zabrakło wyobraźni czy leciwe auto odmówiło posłuszeństwa? Tego na razie nie wiadomo. Dawid Z. (+19 l.) zginął w potwornym wypadku niedaleko swojego domu w Zalesiu pod Zamościem. Jego mały nissan zjechał z drogi i z potworną siłą uderzył w drzewo.

Miał przed sobą całe życie. Dawid Z. - wysoki, wysportowany i pełen życia chłopak skończył ziemską wędrówkę zdecydowanie zbyt wcześnie. W sobotę (25 lutego) wracał do domu od kolegi swym nissanem micrą. To było jego pierwsze auto. Prawo jazdy odebrał w połowie stycznia. Nie miał zbyt dużego doświadczenia za kierownicą. Czy to było przyczyną tragedii? Niewykluczone, że tak. Najprawdopodobniej jechał zbyt szybko. Ostatnie kilkaset metrów droga zjeżdżała w dół i lekko skręcała w lewo. Za zakrętem, już na prostej, micra z wielkim impetem zjechała do prawego rowu i uderzyło w drzewo. Nie było widać, aby 19-latek hamował. - Samochód został niemal doszczętnie zniszczony. 19-latek był zakleszczony w pojeździe. Po wydobyciu stwierdzono zgon kierującego, który jak ustalili policjanci, prawo jazdy miał od niespełna dwóch miesięcy - opowiada nadkom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie. - Wyjaśniamy okoliczności wypadku - dodaje.

Kamil wjechał w autobus z dziećmi

Zaledwie pięć dni później w środę, 1 marca doszło do kolejnej śmierci. Kamil S. wyjechał z domu. Mężczyzna mieszkał nieopodal. Wjechał autem marki rover wprost pod jadący z naprzeciwka autobus wiozący dzieci. - W wyniku wypadku 29-latek kierujący osobówką został zakleszczony w aucie. Strażacy musieli użyć specjalistycznego sprzętu, aby wydobyć go z pojazdu. Mężczyzna poniósł śmierć na miejscu. Kierowcy autobusu nic się nie stało - informują policjanci. - Podróżowało z nim siedmioro przedszkolaków wraz z opiekunką. Pięć osób, w tym czwórka dzieci, zostało przewiezionych do szpitala na badania. Policyjne badanie alkomatem wykazało, że 42-latek kierujący autokarem był trzeźwy - dodają mundurowi.

Poniżej można zobaczyć zdjęcia z obu wypadków.

Listen on Spreaker.