Budynek zajął się bez trudu, języki ognia strzelały w niebo pełne gwiazd. Gwiazd, które jeszcze nie tak dawno Dariusz W. pokazywał swej ukochanej. 56-letni Darek, zanim poznał 50-latkę, mieszkał gdzieś na zachodzie naszego kraju. Sprowadził się do niej. Porzucił życie nomada ciesząc się życiem ustabilizowanym i poukładanym. Mieszkali w bloku, a pod Międzyrzecem Podlaskim mieli gospodarstwo.
Niestety, parze nie dane było zestarzeć się razem. Partnerka pana Darka miała dość. Pognała amanta, mówiąc dokładnie... A tego mężczyzna przeboleć nie potrafił. Chciał jej dać nauczkę, że tak z nim się nie postępuje!
Polecany artykuł:
- Dyżurny międzyrzeckiego komisariatu otrzymał zgłoszenie dotyczące pożaru drewnianej stodoły na terenie niezamieszkałej posesji w gm. Międzyrzec Podlaski. Wewnątrz budynku znajdował się sprzęt rolniczy, który również uległ zniszczeniu - informuje nadkom. Barbara Salczyńska-Pyrchla z policji w Białej Podlaskiej.
Żywioł zniszczył dwa ciągniki, przyczepę, siewnik i narzędzia rolnicze. - Powstałe straty zostały oszacowane przez pokrzywdzoną na kwotę około 200 tys. zł - informuje policjantka.
Już wstępne ustalenia strażaków wskazywały, że przyczyną tego zdarzenia może być podpalenie. W trakcie prowadzonych czynności policjanci zajmujący się sprawą potwierdzili, że udział w tym zdarzeniu może mieć były partner pokrzywdzonej. Dariusz W. był niepocieszony, kiedy policjanci jęli wypytywać go o stodołę. - To ja to podpaliłem - odparł strapiony.
Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaski zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Podejrzany 56-latek przyznał się do winy tłumacząc swoje zachowanie "zdenerwowaniem na byłą partnerkę".