Niedziela 28 lipca 2024, kilka minut po 19-tej, Rynek Starego Miasta. - Mamo, a jutro też będzie? - pyta się rezolutna dziewczynka w wieku przedszkolnym i ze złością marszczy brwi, zakładając rączki na siebie słysząc odpowiedź: dopiero za rok córeczko...
Nie tylko ją chyba i to po raz kolejny już Carnaval Sztukmistrzów pozostawił z uczuciem niedosytu, że w poniedziałek możnaby z powrotem zanurzyć się świat wędrownych kuglarzy, artystów cyrkowych i spotkać na lubelskich ulicach ludzi z całej Polski, Europy i świata. - Oni rzeczywiście igrają ze śmiercią - wzdryga się kobieta po przedstawieniu Francuzów, którzy na Błoniach ustawili swą "beczkę śmierci". Zespół Le Mur de la Mort (Ściana Śmierci) przedstawia słynną tradycję jarmarczną lat 50. To jedna z ostatnich grup na świecie, która kontynuuje tę kultową rozrywkę. - Motocykliści igrają z grawitacją, wykonując zapierające dech w piersiach akrobacje na pionowej ścianie przy prędkościach przekraczających 80 km/h - dowiadujemy się z opisu przedstawienia. To jedno z wielu miejsc, gdzie przy każdym przedstawieniu był komplet widowni, a wiele osób czekało przed wejściem licząc na to, że zwolnią się jakieś wejściówki.
Czytaj też: Giełda samochodowa w Lublinie. Aut już nie ma, ale klimat pozostał. "Ten sam zapach szaszłyka"
Lublin żył cyrkiem od czwartku do niedzieli
- Carnaval Sztukmistrzów to popisy gwiazd cyrku światowej sławy. Pokazy uliczne, spektakle teatralno-cyrkowe, warsztaty, fire show. W trakcie imprezy odbywają się występy uznanych, światowych formacji czy zespołów prezentujących sztukę nowego cyrku. Widownia zostaje zaczarowana i wraz z artystami odbywa niepowtarzalną podróż po świecie niecodziennych zjawisk. Sceną staje się ulica, a aktorem jest zarówno artysta, jak i widz. To czas, gdy granice przestają istnieć - informują organizatorzy.
Czytaj też: IV Zlot Pojazdów FSC i PRL w Lublinie. "Pachnie identycznie jak samochód mojego taty"