Pan Jan zajmuje się hodowlą krów mlecznych od przeszło 25 lat, zna więc się na tym, jak mało kto. Żadna z jego podopiecznych nie może więc narzekać na nieodpowiednią opiekę. Hodowca stara się, aby jak najwięcej czasu spędzały na łące, a nie w oborze. Z tego faktu skorzystali złodzieje.
Polecany artykuł:
– Rano zobaczyliśmy, że brakuje trzech krów. Myślałem, że zerwały się przestraszone wizytą jakiegoś dzikiego zwierzęcia – wspomina pan Józef. Szybko okazało się jednak, że doszło do kradzieży. – ślady łańcuchów na mokrej trawie wiodły pod las, gdzie stał samochód złodziejaszków. Widać było, że zwierzęta zapierały się nogami przed wejściem do środka. Tam też hodowca znalazł wyraźnie poddenerwowaną, chodzącą luzem Bohaterkę. Zdołała ona oprzeć się złodziejom, w przeciwieństwie do dwóch innych, wartych co najmniej 12 tys. zł, krów.
To musiało uderzyć w ambicje krowokradów, którzy wrócili po kilku dniach, by ukraść Bohaterkę. Ewidentnie zagięli na nią parol, gdyż zakradając się na pastwisko, minęli wiele innych pasących się krów. I co? I również tym razem im się nie udało!
– Bohaterka znowu im uciekła. Czekała pod oborą, jakby chciała pożalić się na to, co jej się stało – opowiada gospodarz.
Sprawą zajmuje się teraz miejscowa policja.