Koszmarny wypadek w Aleksandrowie na Lubelszczyźnie miał miejsce w niedzielny poranek, ok. godz. 8.30. 10-latek wjechał quadem pod BMW. Nie trudno sobie wyobrazić, jak mogła skończyć się ta sytuacja. A przecież w ogóle nie powinno do niej dojść, bo 10-latek nie miał prawa kierować żadnym pojazdem, zwłaszcza takim, który nie został dopuszczony do ruchu.
Sprawę bada teraz policja i wyjaśnia, dlaczego w ogóle doszło do tego dramatu.
Zobacz też: Łęczna: TAJEMNICZA ŚMIERĆ 29-latki. Kobieta KONAŁA przed szpitalem. Ważne oświadczenie
– 10-letni chłopiec, kierując quadem, chcąc zawrócić, nagle skręcił w lewo, wjeżdżając wprost pod jadący w tym samym kierunku samochód marki BMW. Osobówką kierował 49-letni mieszkaniec gminy Łukowa. Chłopiec z obrażeniami ciała trafił do szpitala – relacjonuje mł. asp. Joanna Klimek z Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju.
Mundurowi sprawdzają, dlaczego w ogóle doszło do tej sytuacji – dlaczego mały chłopak kierował pojazdem na drodze, bez opieki, bez nadzoru. Funkcjonariusze potwierdzili już, że czterokołowiec, którym kierował 10-latek, nie był w ogóle dopuszczony do ruchu.
– Postępowanie prowadzone przez policjantów wyjaśni okoliczności tego zdarzenia, także to, czy rodzice w sposób właściwy sprawowali opiekę nad dzieckiem – informuje Klimek. – Dziecko w wieku do 10 lat na drodze publicznej nie może kierować jakimkolwiek pojazdem, z wyjątkiem kierowania rowerem pod opieką osoby dorosłej – przypomina.
Policjanci przypominają, że to na rodzicach ciąży obowiązek nadzoru nad właściwym korzystaniem z quadów – zwłaszcza przez małe dzieci! Quad to nie zabawka – choć przez wiele osób jest tak traktowany. To pojazd, który musi być sprawny, zarejestrowany, ubezpieczony… Żeby nim kierować też trzeba mieć uprawnienia. W innym przypadku „przejażdżka” może skończyć się tragicznie.