Tragedia pod Lubartowem. Mariusz dźgnięty nożem
- Zawsze była nerwowa, Maniek dostawał wciry, ale tego to bym się po niej nie spodziewał - kręci głową sąsiad pary. Ewa i Mariusz poznali się kilka lat temu w pracy. Szybko zaiskrzyło, różnica wieku nie była istotna. Spokojny, poukładany mężczyzna lał oliwę na wzburzone morze życia Ewy. Straciła męża, który odebrał sobie życie, a codzienność mocno dawała się jej we znaki.
Niestety, w małym domku na skraju wsi coraz częściej począł gościć alkohol, co nie szło w parze ze spokojną egzystencją. Pracowali dorywczo, a podpita partnerka nie raz i nie dwa dawała się we znaki mężczyźnie. - Znosił to spokojnie, jeszcze ludzi obsztorcowywał, jak kto co o niej powiedział - mówi sąsiadka.
W sobotę (7 grudnia) doszło do tragedii. Ewa T. była wściekła, że Mariusz miga się od roboty przy rozbieraniu tuszy wieprzowej, która miała zapewnić im sute i pyszne Boże Narodzenie. Wycinała właśnie szynkę, zmęczona nie tylko pracą rzeźniczą, ale i wypitym alkoholem. Dalszy ciąg materiału znajduje się pod galerią ze zdjęciami!
"A co, zabijesz mnie?". To były ostatnie słowa Mariusza. Rodzinny dramat na Lubelszczyźnie
- A co, zabijesz mnie? - Mariusz uśmiechał się szeroko, kiedy usłyszał, że za chwilę pożałuje swego lenistwa. To było ostatnie, co usłyszał w swym życiu. Ostrze noża przeszyło klatkę piersiową.
54-latka zdenerwowana faktem, że jej partner nie pomaga jej przy pracy, ugodziła go trzymanym w ręku nożem. Z obrażeniami zagrażającymi życiu 43-latek został przetransportowany do szpitala - opowiada mł. asp. Jagoda Maj z policji w Lubartowie. Na miejscu pojawił się śmigłowiec pogotowia ratunkowego - Niestety pomimo wysiłków lekarzy, jego życia nie udało się uratować. Mężczyzna zmarł wskutek odniesionych obrażeń - dodała policjantka.
Policjanci zatrzymali 54-latkę. - Wytrzeźwieję i wrócę - zwróciła się do syna, z który z nimi mieszkał. Jakby nie zauważyła nawet, co się stało. Kiedy wytrzeźwiała, dotarło do niej co się wydarzyło. Przyznała się do winy. Grozi jej dożywocie.