Żurawie na żużlu. Lubelscy kibice speedwaya są naprawdę wysokich lotów

i

Autor: Mariusz Mucha /SE

Żurawie na żużlu. Kibice speedwaya z Lublina nie mają sobie równych [ZDJĘCIA]

2020-07-05 19:25

To są dopiero kibice wysokich lotów! Przed meczem żużlowym w Lublinie nad stadionem przy Al. Zygmuntowskich pojawił się nie jeden, a całe stado żurawi. Z żurawi właśnie, czyli wszelkiej maści podnośników, zwyżek itd. zawody oglądała liczna grupa widzów, którzy z racji obostrzeń związanych z koronawirusem nie mogli bądź nie chcieli pojawić się na trybunach. Żużlowcy z Koziego Grodu pięknie im się odwdzięczyli.

O tym, że żużel w Lublinie przeżywa swoje złote lata, nie potrzeba nikogo przekonywać. W 2016 roku drużyna Motoru Lublin wróciła do życia po kilku latach niebytu, a od ubiegłego roku walczy z najlepszymi w PGE Ekstralidze, nazywanej nie bez podstaw najsilniejszą ligą na świecie.

Do niedawna na meczach speedwayu w Lublinie był komplet publiczności, a wejściówki rozchodziły się jak świeże bułeczki. Na ostatnim meczu było jednak bardzo dużo miejsc – oczywiście nie ze względu na brak zainteresowania ze strony kibiców czarnego szaleństwa, a wskutek przepisów sanitarnych.

Express Biedrzyckiej - Leszek Balcerowicz: To nawrót do tradycji PRL

– Przyjmujemy to z pokorą, ale wszyscy mamy nadzieję, że obostrzenia szybko się skończą – mówi jeden z kibiców. O dopingu takich jak on mówi się w całym żużlowym świecie – podobno nigdzie nie ma takich pomysłowych, oddanych i jednocześnie kulturalnych dopingujących.

Z chęcią dołączyłby do wybrańców na stadionie, choć wiąże się to z niedogodnościami.

Każdej osobie wchodzącej na stadion zostanie również zmierzona temperatura ciała – w przypadku podwyższonej temperatury, dana osoba nie będzie mogła wejść na teren stadionu – informuje klub. – Informujemy również o obowiązku posiadania przez kibica maseczki przy wejściu na stadion do czasu zajęcia przez niego miejsca oraz podczas poruszania się po obiekcie (np. w drodze do toalety) i w innych przypadkach braku wymaganego dystansu od innych osób.

Dlatego stado stalowych żurawi, które pojawiło się na błoniach pod stadionem, nie dziwi. Ludzie zapraszali się nawzajem na górę.

– To świetny pomysł, jakby walczyli tylko dla mnie – cieszy się pan Kamil, z którym rozmawialiśmy przed piątkowym meczem. Swój wysięgnik ustawił po drugiej stronie Bystrzycy. – To niezapomniana przygoda. Zjechać po pana? – spytał, przekrzykując silniki startujących maszyn.

Pan Kamil i wszyscy kibice lubelskiego żużla mieli się z czego cieszyć. Ich zespół rozjechał wprost swych rywali 59:31.