Wprawdzie strzałka ze znaku zamocowanego przy wjeździe na stację benzynową w sposób czytelny wskazuje kierunek, to przez nią 32-latek zszedł zupełnie na manowce. Mężczyźnie bardzo się nie spodobał, i to do tego stopnia, że postanowił zrobić z nim porządek.
– Wyrwał go z instalacji elektrycznej i niósł przez kilkaset metrów – uściśla Barbara Salczyńska-Pyrchla z policji w Białej Podlaskiej. Tak, tak, taszczył go, nic nie robiąc sobie ze zdziwionych min mijających go ludzi. I byłby pewno niósł go dalej, gdyby nagle nie wyrosło przed nim ogrodzenie sklepu. Zamkniętego sklepu, co rozwścieczyło już i tak wściekłego mężczyznę.
– Dyżurny bialskiej komendy otrzymał zgłoszenie, że nieznany mężczyzna kopie w ogrodzenie jednego ze sklepów. Wandal uciekł, gdy tylko usłyszał, że świadek zdarzenia postanowił wezwać stróżów prawa. Na miejscu pozostawił jednak przyniesiony ze sobą znak – podświetlaną strzałkę, wskazującą kierunek jazdy – dodaje policjantka. Policjanci zatrzymali go po kilkunastu dniach. Zrezygnowany przyznał, że tom on stoi za zniszczeniami.
– Wypiłem za dużo, bo rozstałem się z dziewczyną – tłumaczył policjantom. Dramatyczne okoliczności nie zwalniają go jednak od odpowiedzialności. Mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia, musi także pokryć straty. Ich wartość oszacowano na ponad 800 zł.