Zabił brata, bo uśmiechał się do jego dziewczyny. MAKABRA w Lubelskiem [ZDJĘCIA]

2019-08-30 17:01

Marek M. (+32 l.) ze zdumieniem patrzył, jak jego brat Marcin (35 l.) wyciąga nóż i zdaje mu pierwszy cios. Następnego uderzenia, które rozorało mu płuco, nawet nie poczuł. Starszy brat zabił młodszego za to, że… uśmiechnął się do jego dziewczyny Kamili F. (27 l.). Do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynął właśnie akt oskarżenia. Mordercy grozi dożywocie, a kobiecie, za podżeganie do zabójstwa, 12 lat więzienia.

To nie jest opowieść o człowieku, który przez chwilę pogubił się przez kobietę. Marcin M. ma sporo na sumieniu. Już w wieku 19 lat trafił za kraty za zabójstwo kobiety. Wyrok odsiedział w całości, w więzieniach o zaostrzonym rygorze. Kiedy wyszedł na wolność latem ubiegłego roku, poznał Kamilę F. Marcin, cały w tatuażach, wzbudzający w ludziach strach stracił dla niej głowę. - Chcę się ustatkować i zacząć nowe życie – zapewniał brat. A ten, zawsze skory do pomocy, zaproponował, aby zamieszkali we trójkę w jego domu, który został po rodzicach.

Tak też się stało. Któregoś dnia ruszyli do sklepu dokupić to i owo do wspólnego gniazdka. Wybrali między innymi dwa noże. Wracając do domu, zaszli na piwo do baru przy stacji benzynowej w Czemiernikach (woj. lubelskie). Na swą zgubę Marek M. zaczął uśmiechać się do dziewczyny brata. Rozwścieczony kryminalista wyprowadził Kamilę przed bar, zrobił jej awanturę zarzucając zdradę. Po chwili zawołali Marka.

- Okalecz go – miała rozkazać kobieta. Pierwszy cios padł zanim Marek M. zrozumiał o co chodzi. Nóż rozciął czoło, polała się krew. Drugi, śmiertelny, przebił płuco. Marek M. cierpiał samotnie, bo jego brat wziął reklamówki z zakupami i... poszedł z Kamilą do domu. Nie wezwali pomocy. Kiedy ktoś zauważył konającego mężczyznę, było już zbyt późno. Marek M. zmarł na stole operacyjnym.

Policjanci zatrzymali parę morderców w domu, kiedy szykowali się do ucieczki. Byli pijani. Marcin M. przyznał się do zabójstwa, twierdząc, że namówiła go do tego Kamila F. - Trochę drażniło mnie jego zachowanie – przyznała tylko kobieta. O dalszych losach pary zdecyduje niedługo sąd w Lublinie.