Ciała noworodków znalezione w beczkach. Czerniejów. 20.08.2003r.

i

Autor: PAP/Mirosław Trembecki Ciała noworodków znalezione w beczkach. Czerniejów. 20.08.2003r.

Z beczek wypadły główki noworodków. Makabra w Czerniejowie

2021-09-13 14:36

Mija 18 lat od zbrodni, którą ujawniono w Czerniejowie pod Lublinem. Dzieci wytoczyły z piwnicy śmierdzącą beczkę, a po jej otwarciu wypadły z nich główki i ciała noworodków. W sumie w plastikowych pojemnikach znajdowały się ciałka pięciorga nowo narodzonych dzieci. Zbrodnia odkryta w Czerniejowie wydarzyła się tak naprawdę dużo wcześniej i zupełnie gdzie indziej… Jaką mroczną tajemnicę skrywa opowieść o dzieciach w beczkach z Czerniejowa?

Sierpień 2003 roku. W spokojnym Czerniejowie pod Lublinem odkryto zbrodnię, obok której nie sposób było przejść obojętnie. W beczce po kiszonej kapuście odkryto zwłoki pięciorga dzieci – noworodków, które zostały zamordowane tuż po narodzinach. Choć od tego czasu minęło już 18 lat, to sprawa wciąż przeraża. Jaką mroczną tajemnicę skrywa opowieść o dzieciach w beczkach z Czerniejowa? Zginęły dużo wcześniej i zupełnie gdzie indziej. Kim są ich rodzice?

Zwłoki dzieci w beczkach. Makabryczne odkrycie w Czerniejowie

Ta mroczna opowieść ma swój początek w latach 90., ale światło dzienne ujrzała 20 sierpnia 2003 roku. Wówczas to dwie córki państwa K., sprzątały dom w Czerniejowie. Wytoczona z piwnicy beczka po kiszonej kapuście śmierdziała niemiłosiernie, więc postanowiły ją umyć. Otworzyły wieko, a ich oczom ukazał się widok, jakiego nie powinno oglądać żadne dziecko ani dorosły. Z plastikowej bańki wypadły główki, później wysunęły się ciała martwych dzieci. Zwłoki pięciu niemowlaków w plastikowych beczkach! Odkrycie wstrząsnęło wszystkimi. Ruszyło policyjne śledztwo.

Wszyscy pytali o to, co stało się w domu Jolanty i Andrzeja K., którzy tam mieszkali. Jednak prawda o „dzieciach z Czerniejowa” była związana z innym miejscem, w którym ginęły. Doszło do tego znacznie wcześniej. W ten sierpniowy dzień 44-letni właściciel domu wmawiał wszystkim, że nie ma pojęcia, skąd ciała martwych noworodków wzięły się w jego domu. Czy faktycznie nie wiedział? A jego żona…? Kilka dni wcześniej przepadła bez wieści, jakby wiedziała, co ma wkrótce nastąpić. Takie obrotu spraw zapewne nie przewidziała, choć – jak mówił jej mąż – znikała już wcześniej. I być może dopuszczała do siebie myśl, że skrywana od kilkunastu już lat tajemnica kiedyś zostanie odkryta, a ta historia ujrzy światło dzienne.

Rodzeństwo K., pomordowane dzieci Jolanty i Andrzeja

Czterech chłopców i jedna dziewczynka. Ciała noworodków z beczek zostały przebadane przez biegłych, a badania genetyczne nie zostawiały wątpliwości: to dzieci państwa K., Jolanty i Andrzeja, którzy prawdę o ich istnieniu i śmierci ukrywali przed wszystkimi. Miesiąc później 38-letnią kobietę ktoś rozpoznał w Lublinie i tam też została zatrzymana. W końcu stało się jasne, że to oni mordowali własne dzieci, a ich ciała ukrawali – tam, gdzie wspólnie mieszkali, razem z resztą dzieci. On od początku przekonywał, że o niczym nie wiedział – nawet o ciążach żony. Jolanta została oskarżona o pięć morderstw. Andrzej – o podżeganie do zbrodni. Wkrótce miała się rozpocząć trwająca latami sądowa batalia ws. zabójstw dzieci w beczkach z Czerniejowa.

Dzieci w beczkach. Zginęły dużo wcześniej i gdzie indziej

Każdy element tej historii budzi przerażenie i rozdziera serce. Rodzice mordujący własne dzieci. Rodzeństwo, oglądające ciała noworodków wypadające na podwórze. Zwłoki nowo narodzonych dzieci ukryte w plastikowej beczce po kiszonej kapuście. Ciała przechowywane latami w domowych warunkach. Ta sprawa pełna jest też tajemnic. Bo choć procesy Jolanty i Andrzeja toczyły się za zamkniętymi drzwiami, to szczegóły dokonanej przez nich zbrodni ujrzały światło dzienne.

Lubelskie. Potworna zbrodnia z 1989 roku rozwiązana przez policjantów z Archiwum X

„Powiększyli grono aniołków” głosi napis na grobie, w którym złożono ciała piątki noworodków. Czterech chłopców i jedna dziewczynka. Mogli żyć i być kochani, ale… zginęli tuż po porodzie. I choć mroczną tajemnicę ich śmierci odkryto w Czerniejowie w 2003 roku, to rodzeństwo ginęło dużo wcześniej i zupełnie gdzie indziej. Początek tej makabry miał miejsce w latach 90. w Lublinie. To tu, w mieszkaniu na Czubach, dochodziło do zbrodni, która przez tyle lat była skrywana w szczelnych beczkach i która zupełnym przypadkiem ujrzała światło dzienne.

Lublin: To tu mordowała swoje dzieci. Zwłoki w beczkach

Śledczy ustalili, że pięcioro noworodków zginęło w latach 1992-1998 – na długo przed odkryciem makabrycznej zbrodni. Do porodów i następujących chwilę później morderstw też nie doszło w Czerniejowie, a w Lublinie, gdzie wówczas mieszkali K. Jolanta rodziła w wannie, nalewała wodę, by zagłuszyć płacz i topiła dziecko, przytrzymując główkę pod wodą. Pozbywała się śladów, a ciała zawijała w gazety, reklamówki i… zamykała w zamrażarce. Później przeprowadzili się do Czerniejowa. Martwe noworodki z zamrażarki przeniesiono do plastikowej beczki. Tam spoczywały latami i tam zostały odnalezione.

Para nigdy nie pozbyła się ciał. Trzymała je w zamrażarce, a później zabrała do nowego domu. Dlaczego? W czasie zeznań przed sądem Jolanta wyjaśniła to jednym zdaniem, które do dziś przeraża: „Przecież to były moje dzieci, które nosiłam przez dziewięć miesięcy”.

Jolanta K. z Czerniejowa. Dożywocie za „dzieci w beczkach”

Ostatecznie Jolanta K. została skazana na 25 lat wiezienia. Cały czas odsiaduje jeszcze wyrok. Jej mąż już dawno wyszedł z więzienia – dostał tylko osiem lat. Kontrowersje wokół wymiaru tej kary i dysproporcji między wyrokiem dla Jolanty i Andrzeja trwają do dziś. Jednak sądowa batalia w tej sprawie i tak trwała latami i otarła się o wszystkie możliwe instancje.

W końcu w 2010 roku – blisko siedem lat po odkryciu zbrodni w Czerniejowie i niemal osiemnaście po morderstwie pierwszego z aniołków zamordowanych przez K. – zapadł wyrok. Kobieta została skazana na 25 lat więzienia. On – na osiem. Wyszedł już na wolność. Jolanta K. nadal przebywa w więzieniu. Do dnia dzisiejszego nie jest jasne, co wydarzyło się w ich życiu, że dopuścili się takiej zbrodni.

Sonda
Pamiętasz sprawę „dzieci w beczkach” ujawnioną w Czerniejowie?

Mordowali własne dzieci. Zwłoki noworodków w beczkach

Jolanta i Andrzej poznali się w Czerniejowie. To stąd pochodziła kobieta. W wieku kilkunastu lat straciła matkę, wychowywał ją ojciec-alkoholik. Po ślubie z Andrzejem wyjechała do miasta. Wrócili w rodzinne strony w roku 1999. Już w XXI wieku w ich domu odkryta została tajemnica, która wstrząsnęła i Czerniejowem, i Lubelszczyzną, i całym krajem.

Motywy działania państwa K. nadal nie są do końca jasne. Ciężko zresztą znaleźć jakiekolwiek racjonalne wyjaśnienie tak makabrycznej zbrodni. Przed sądem Jolanta zeznawała, że mąż ją bił i zastraszał. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, „zabraniał jej” zachodzić w ciążę, choć nie zamierzał rezygnować z seksu. Gdy pytała, co będzie, jeśli zajdzie w ciążę i urodzi dziecko, mówił, że ma „wyrzucić na śmietnik jak obierki”. Nie wyrzucała, choć traktowała gorzej niż śmieci. Jednak to tylko ona do dnia dzisiejszego odbywa karę.