Listonoszka zgubiła pieniądze. Emeryci mogli mieć fatalne święta
- Na nieuczciwości nikt jeszcze się nie dorobił - tłumaczy skromnie Henryk Jasiński (71 l.) ze wsi Brzeziny pod Rykami (woj. lubelskie), który znalazł w pobliżu domu prawdziwy majątek. Od raz wiedział, co zrobić ze zwitkiem banknotów, w którym było równo 10 tysięcy złotych! Czym prędzej odniósł gotówkę mundurowym, a ci szybko znaleźli właścicielkę zguby.
Pan Henryk jak każdego dnia krzątał się po obejściu. W pewnym momencie skierował kroki w stronę wyjazdu z posesji na drogę. Już z daleka zauważył coś leżącego na ziemi. - Jakby wielopak kwasku cytrynowego albo coś podobnego - wspomina pierwsze wrażenie, jakie odniósł. Gdy podszedł bliżej, wiedział, że to nic takiego. - To były banknoty stuzłotowe, z banderolą. Sto sztuk...
71-latek wziął gotówkę do domu i odczekał dłuższą chwilę, był bowiem przekonany, że zaraz ktoś przyjdzie i spyta, czy niczego nie znalazł. Nie było nikogo, wsiadł więc w auto i pojechał na policję. - Jak się okazało po przeliczeniu, w zwiniętym rulonie znajdowało się 10 tysięcy złotych. Dzięki papierowej opasce, która spinała pieniądze, policjantom szybko udało się ustalić właściciela zguby - informuje asp. sztab. Agnieszka Marchlak z ryckiej policji. - Kobieta chwilę później przyjechała do komendy, by odebrać swoją własność. Nie kryła radości z odzyskania pieniędzy.
Jak się okazało, była to miejscowa listonoszka. 46-latka rozwoziła tego dnia przesyłki i emerytury, pieniądze wypadły jej w jakiś sposób z torby, kiedy zostawiła listy u pana Henryka. - Odwiedzała ludzi pytając o gotówkę, do mnie nie zaszła, bo nie wyjmowała w moim domu pieniędzy - tłumaczy mężczyzna. - Od razu przyszła do mnie z podziękowaniami i znaleźnym.
Dzięki uczciwości pana Henryka ludzie dostali na czas pieniądze przed świętami, a listonoszka uniknęła kłopotów.