Lubelska Giełda Staroci
Ostatnia niedziela miesiąca (30 czerwca) nieodłącznie już kojarzy się z Lubelską Giełdą Staroci, która właśnie wtedy rozkłada się na Starym Mieście w Lublinie. Tak było i tym razem, choć ulica Kowalska (prowadząca na Plac Zamkowy, na którym odbywa się giełda) onegdaj wypełniona po brzegi straganami, 30 czerwca witała ciszą.
- Może za gorąco na targowanie - zastanawiało się starsze małżeństwo zdziwione nieco faktem, że wita ich jedynie kilka walających się po ulicy papierków po wafelkach w czekoladzie i zmięta puszka po piwie. Rzeczywiście, temperatura panująca w Lublinie (ok. 9.30 rano było już 29 stopni) pasuje bardziej do targu gdzieś w Stambule, bądź w miasteczku na południu Włoch…
Ale po gwarze i ruchu panującym na Placu Zamkowym widać wyraźnie, że lublinianie i goście są zahartowani na takie temperatury. Kupcy, a jakże, także.
Zatem na wakacje
- Walizka piękna, jedynie 80 zł. Znaczek LOT w gratisie - zachęca sprzedająca tę piękną rzecz pani. Waliza, na oko z połowy lat 80., rzeczywiście zada szyku na każdym lotnisku. Naklejka LOT zaświadcza niezbicie, że jej niegdysiejszy właściciel był obywatelem świata.
Do środka zmieszczą się nie tylko fatałaszki, ale i sprzęt grający (kultowy magnetofon grundig za 120 zł) oraz całkiem nowoczesny, ale w sumie tradycyjny słoiczek miodu dla pokrzepienia sił za 50 zł. Tegoroczny, palce lizać. Zmieści się jeszcze radziecki budzik turystyczny, którego towarzystwo i nadające rytm tik-tak można mieć już za 70 zł.
Gitarę (od 100 zł do 1500 zł) trzeba już zabrać oddzielnie. Tak jak pleciony koszyk na wiktuały.
Tak obładowani raczej na pokład samolotu nie wejdziemy. Latający dywan rozwiązałby sprawę. - Och, przydałby się na pewno taki sprzęt. Zwłaszcza w taką pogodę. Gdybym go miała, już by mnie tu nie było - rozmarza się właścicielka kramu z dywanami „z epoki“. Od 120 zł do kilkuset nawet za wełniany, ręcznie tkany egzemplarz.
Uziemieni musimy więc szukać innych sposobów na wakacje. Książka „Współczesny Herkules“ za 10 zł kusi, żeby w czasie wolnego popracować nad sylwetką. A to ciężka praca, jak pisze autor poradnika z lat 80-tych. Zupełnie inaczej niż teraz, kiedy to wszystko jest szybkie, łatwe i przyjemne.